Chorągiew USA i polskie harcerstwo w Kazachstanie
Przysłał mi jeden ze znajomych zdjęcia wspaniale wyglądającego centrum położonej w Kazachstanie – Astany, z pytaniem komu wy w zasadzie pomagacie…
Imponujące budowle przy których niejedno amerykańskie miasto wygląda jak ubogi kuzyn rzeczywiście zapierają dech w piersiach. Nie ma sensu po raz kolejny przycisnąć wspaniały guzik “DEL” i iść dalej. Trzeba raz jeszcze przypomnieć komu i dlaczego pomagamy. Pomagamy POLSKIEMU HARCERSTWU, które nic nie ma wspólnego z najpiękniejszymi zdjęciami. Wielu z nich mieszka w ubogich jak na zachodnie standarty warunkach. Stepowe Orły, taką właśnie nazwę nosi założone tam i działające przy dużym polskim kościele katolickim pw. św. Apostołów Piotra i Pawła – harcerstwo, jest złożone z dzieci potomków wygnańców deportowanych w latach w latach 30-tych XX wieku z obwodu Żytomirskiego i zasiedlenia nimi tych właśnie obszarów stepowych (Punkt). Kilkutysięczna miejscowość ma drogę, sklepy, polską szkołę i wspomniany kościół, chór, polskie wydawnictwo”Głos Polski”, domy i wiele innych rzeczy które gdziekolwiek na świecie się znajdziemy, ludzie mają. 35% ludności stanowią Polacy, którzy stanowią przykład dobrze funkcjonującej organizacji polskiej . Na pewno jednak nie ma w tej usytuowanej w północnej części posiadjącego złoża ropy naftowej Kazachstanu – pokazowych, pięknych budowli.
Będąc w roku 2010 na Zlocie 100-lecia w Warszawie miałem okazję znowu spotkać się z ich kilkunastoosobową grupą. Słabo mówiąc po polsku czują się jednak Polakami. Dzięki pomocy i kontaktom jakie uzyskują od Polski nie sprawiają już wrażenia zatrwożonych i nieśmiało podnoszących wzrok. Nie chciałbym przesadzać, ale mają dumę w sobie. Naszą polską! Nie wyciągają ręki po jałmużnę. Cieszą się jednak, że ktoś taki jak my, z dalekiej Ameryki uznaje ich za równych sobie. Gdyż takimi są! W domach jeszcze nie mają internetu, nie mają samochodów. Mają za to radia, telewizory i wiele innych normalnych dla cywilizowanych ludzi rzeczy.
Dzięki naszej pomocy międzyinnymi mogą wyjechać na obóz, biwak, cieszyć się harcowaniem. Tak samo jak i nasza młodzież. My jesteśmy częścią tej ich radości. My przyczyniamy się do tego, iż są niezapomnianymi. Dlatego właśnie pomagamy temu porzuconemu pośród stepów, polskiemu harcerstwu z Toczki numer 12.
Hm Ryszard Urbaniak
USA