Wye Valley, Anglia, 28-30 październik
“Batalion Broda” na weekendowej wyprawie w Wye Valley
Batalion Broda, czyli patrol wędrowniczy przy Trzeciej Londyjskiej Drużyny Harcerskiej w Londynie, spędził ostatnie pare dni przerwy szkolnej (28-30 październik) na wyprawie w okolicach Wye Valley. Chociaż byliśmy w małych ilościach, nigdy nie brakowało wędrówek, przygód, wspaniałego jedzenia i rozmów oraz śpiewu przy ognisku.
Nasze wędrowanie rozpoczęło się na ruchliwych ulicach Londynu. Pięcioro nas spotkało się pod stacją metra. Pełne plecaki, morowe spodnie i grube kurtki z kapturami które mieliśmy na sobie zyskały nam wiele niespokojnych spojrzeń od naszych kochanych londyńczyków. Dojechaliśmy w końcu do „Victoria Coach Station”, a stamtąd prosto autobusem do miasta Chepstow we Walii. W Chepstow spotkaliśmy się z naszym gospodarzem, Druhem Krzysiem Kaczmarskim, z którym później dojechaliśmy samochodem (nie wszyscy na raz) na nasz teren: czyli puste pole na południowym stoku Wye Valley, niedaleko od stanicy harcerskiej w St. Briavels.
Na miejscu było ciemno, mokro a przede wszystkim zimno. Zanim namioty staly i skromna kolacja była gotowa, godzina była już późna a tym bardziej dziwne odgłosy zaczęły się unosić z pobliskiego lasu. Wyczerpani podróżą, szybko zjedliśmy, schowaliśmy się do namiotu i wpadliśmy w głęboki sen.
Wstając po zasłużonym wypoczynku, zamiast pięknego widoku, spotkała nas gęsta mgła… jednak była to całkiem wczesna godzina, tylko jedenasta nad ranem! Poranne „star jumps” i „cornflakes” pomogły nam się rozbudzić aż do chwili kiedy byliśmy gotowi wyruszyć na pierwszą wędrówkę. Pierw zrobiliśmy dwu godzinny rekonesans po okolicy, czyli las przy stanicy oraz pola tuż przy rzece Wye. Po krótkej przerwie na przekąskę, wyruszyliśmy w stronę Tintern. Droga była pełna wszelakich przeszkód i zagrożeń. Pola pełne groźnych byków. Błoto głębokie po kolana. Ścieżki zarośnięte niebezpiecznymi pokrzywami. A najstraszniejsze były ceny za „Pub Lunch” w pobliskiej wiosce!!
Wróciliśmy spowrotem do naszego obozowiska już popołudniu kiedy robiło się ciemniej i zimniej. W szóstke dogadaliśmy się i każdy zajął się jakąś robotą. Druh Tomek Szyszko za pomocą Druha Krzysia zabrali się do gotowania wielkiej uczty z „Tesco Value” parówek, frytek i burgerów. Druh Tomek Clarke, Druh Adam Mielcarek i Druh Anthony Egan przygotowali ognisko, a Druh Daniel Best posprzątał troche w namiotach (nie taka łatwa robota kiedy trzeba zrobić porządek po sześciu starych i leniwych druhach) i pomagał tam gdzie mógł.
Nasza mała wyprawa trwała pare dni, a ponieważ nie byliśmy w większych ilościach, nie mogliśmy prowadzić o wiele ciekawszych zajęć. Jednak mimo tego, wyprawa była wspaniałym przeżyciem, szczególnie przez to że udało nam się gdzieś pojechać jako grupa wędrowników i przyjaciół.
Tak bardzo spodobał nam się pomysł takich wspólnych wypraw że postanowiliśmy nazwać naszą wyprawę „Brodowisko”. Także wielkie dzięki dla naszego Szczepowego i wszysktim innym druhom którzy pomogli nam zrealizować tą pierwszą wyprawę!!
Czuwaj!!
Druh Daniel Best
Drużynowy 3LDH / Członek „Batalionu Broda”
Apel poranny stylem Batalionu Brody..
Ale czy będą tak uśmięchnięci po 2 dniach maszerowania!!
Idzie Szyszko idzie szyszko, bum bum bum!
Piękne krajobrazy Wye Valley
Aj waj siwi siaj, mojej bródki ni ruszaj, moja bródka święcona, na patyczku kręcona