Bałtyk na Boxhill

Box Hill, Surrey, Anglia, 26 listopada

Ósma trzydzieści: czekamy na stacji Wimbledon. Nie jest to najcieplejszy dzień listopada i jest też mgła! Czekamy i czekamy, Oliwia Raglan, Tatiana deBerg, Basia Chmielewska, Hania Clarke i ja (Marysia Suchcitz), wędrowniczki hufca Bałtyk, stoimy i czekamy na harcerkę ktόra w końcu do nas nigdy nie dotarła!

 

Bilety kupione, przechodzimy przez barierki i wsiadamy na pociąg do Leatherhead, i otόż to zaczyna sie wycieczka wędrowniczek do Boxhill! Przesiadamy się na inny pociąg w Leatherhead i dojeżdziamy na stacje Boxhill przed dzieszątą.

Oliwia od razu nam wręcza mapy, a ja z przerażeniem patrze się na Tatianke…wszyscy wiedzą, że ja i mapa to nie najlepsza para. Na szczęście Hania, Tatianka i Basia wiedzą w ktόrą strone mamy iść, i tak wedrowniczki zaczynają wędrować po Boxhill. Niestety piękne widoki (które Oliwia nam zapewniala że będą wspaniałe) są zasłonięte gęstą mgłą, lecz używamy nasze moce wyobraźni by ‘zobaczyć’ te przepiękne widoki. Ja się od razu biorę za aparat i przez następne pół godziny bawię sie rόżnymi efektami, a wynikiem tego to ponad 30 fotografii ziemi i liści!

Od czasu do czasu Oliwia nas zatrzymuje i wyjmuje najdłuższe zapałki ktόre kiedykolwiek w życiu widziałyśmy, i z tych zapałek Oliwia tworzy rόżne ćwiczenia i zagadki…lecz nie przewidziała, że my będziemy aż takie dobre i szybkie.

Pora obiadowa zapada gdy wszystkie nasze brzuchy zaczynają brzęczyć! Siadamy na gόrze dużej doliny, a pod nami rosną winogrona, lecz znowu moce wyobrażni są tu potrzebne. Wyjmujemy obiad i zaczyna się dyskusja co lepsze: kanapka czy ‘pasta pot’. Także omawiamy dane zagadki na przykład: stwόrca tego nie chce, kupiec tego nie potrzebuje, a użytkownik nie wie, że to używa…co to jest?

Po obiedzie dalej chodzimy i omawiamy najciekawsze tematy, a także ‘latest gossip’ harcerstwa. Po pόł godziny schodzimy z głόwnej scieżki i szybko przebieramy się w mundur i mamy formalne obrzędy oraz mini kominek, za nim przebieramy się znowu w ciepłe swetry i spodnie. Kończymy wedrόwkę dosyć szybko po tym, wcześniej niz planowane, a więc przechodzimy do najbliższego pabu i zamawiamy kryspy i soki. Z wielkim smutkiem opuszczamy pab ponieważ było tam bardzo ciepło i przytulnie. Niestety nie wsiadamy na następny pociąg bo niektόra mądra gapa (przyznaje, że to ja)zostawiła szalik/apaszkę Oliwii w pabie…no to biegiem z Basią tam wracamy, odbieramy szalik i wracamy.

Wsiadamy na kolejny pociąg i wszyscy wracają do domu w rόżne kierunki. Wędrόwka była bardzo śmieszna i przyjemna i fajnie było wędrować w gronie przyjaciόł!

Czuwaj!

Marysia Suchcitz

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s