Manantiales – Mendoza, Argentyna, 2 – 12 stycznia 2012
Na początku roku 10 wędrowników i wędrowniczek przeszedli niesamowitą trasę w góry argentyńskie…
Członkowie komendy: Komendant Leonardo Wygachiewicz
Oboźny-Skarbnik Julian Bąk
Lekarz Tomasz Martynowicz
Majster Budowli Nicolas Dobski
Szeregowy Witek Dowgiałło
Notatka: W tej wędrówce tez brały udział wędrowniczki: Natalia Gołkowska, Sofía Gołkowska, Emilia Ojeda Zachara, Carolina Kuryłowicz y Marilina Prejc.
Trwanie wędrówki: 11 dni, między wtorkiem 02/01/2012 i czwartkiem 12/01/2012.
Miejscowość: Manantiales-Manzano Histórico-Tunuyán-Mendoza-Argentina.
Trasa podróży:
Pierwszy dzień (02/01/2012): Wyjazd ze stacji autobusowej Retiro, Bs. As. około 21:00 godz,
Drugi dzień (03/01/2012): Dojazd do stolicy Mendoza o godz. 11:00, gdzie zmiana transportu, wyjeżdżając do miasta Tunuyán gdzie dojechaliśmy około 13:00 godz,
Obiad w tej miejscowości, nowa zmiana transportu który zawiósł nas aż do Schroniska Marka Gaińskiego.
Trzeci dzień (04/01/2012): rozpoczeliśmy uporządkowanie płotu drutowego i schody na scierzce prowadzącej do rzeki. Potem mała wycieczka do miasteczka aby ogrzać się trochę i zaklimatyzować na wysokości.
Czwarty dzień (05/01/2012): Z dobrym klimatem, wyruszyliśmy bardzo wcześniej do stojaku Żendarmerji, okolo 18 km, wznosząc się 1000m i osiągając wysokość 2500. W tym torze ruchu, Tomek zacierpił obniżenie ciśnienia, ale bez komplikacji, jednak zajechaliśmy. Resztę dnia, deszcz padał.
Piąty dzień (06/01/2012): Na nowo z dobrym klimatem, wyruszyliśmy piechotą bardzo wcześniej do uchodźca “Scarabelli” chodząc 10 km i awansując ok. 500 m. Doszedliśmy na miejsce około południa i z deszczem ze śniegiem na głowach…
Na nowo, resztę dnia deszcz… W nocy, źle się czuła Carolina Kuryłowycz (na wymioty)
Szósty dzień (07/01/2012): Jeszcze raz, klimat uzpokojił i ruszyliśmy na koniec naszego objektywu: “Manantiales” wspinając się 800 metros na długości 8 km. Wędrówkę rozpoczeliśmy nie bardzo wcześniej, aby Carolina mogła trochę nabyć sił…
Po drodze, przeszedliśmy obok krzyża Marka Gaińskiego. Doszedliśmy po południu, bardzo zmęczeni. Około nas, bardzo niskie chmóry nie pozwalały nam doceniać krajobraz… Wieczorem, pod dyrekcją Majstra Budowli Niko Dobski wyrobiliśmy postawę na ognisko.
Zwiedziliśmy także płytę drucha “Delfin” Wojno.
W tej nocy, Julus miał bardzo wielki ból głowy, jako konsekwencja braku tlenu w atmosferze.
Dzień siódmy (08/01/2012): Z całkiem błękitnym niebem, rozpoczeliśmy długie zchodzenie, aż do schroniska Żendarmerji, gdzie braliśmy obiad. Zdecydowaliśmy zjechać aż do Schroniska w tym samym dniu, gdzie dojechaliśmy około 20:00 godz. z wielką ilością pęcherzów i bólu mięsień
W tym samym wieczorze, dostarczyliśmy płytę upamiętającą “Luiginy Gębarskiej” jej synowi Ricardo Gębarski, kto uzgodził umieścić ją tego samego dnia jak jej popioły będą rozpuszcone.
Dzień ósmy i dziewiąty (09 i 10/01/2012): Wykończyliśmy naprawę płotu i schodów, i między innymi zajęciami, wykopaliśmy kanały na podlewanie roślin i uporządkowaliśmy dobrą ilość drzewa do pieca i ogniska
Dzień dziesiąty (11/01/2012): Na poranku, przyjechał nas transport który zawiósł nas do Tunuyán gdzie braliśmy obiad i oczekaliśmy na autobus którym jechaliśmy powrotnie do Bs. As.
Dzień jedenasty (12/01/2012): Przyjazd na stację autobusową Retiro około godz. 08:30 gdzie wykończona została nasza wędrówka.
Objektywy wykonane: Dojazd do miejsca Manantiales gdzie zrealizowano postawę na ognisko. Uporządkowanie płotu i scieszki nad rzekę w Schronisku. Nadstawienie płyty upamietającej pani “Luiginy Gębarskiej”.
Wspaniale! Gratuluję Wam wszystkim! Serdeczne pozdrowienia z dalekiego Bristolu. Czuwaj!