Siedem tysięcy stóp nad poziomem morza

Sequoia National Park, USA, lipiec 2012

Tyleż ostatnio rzeczy do załatwienia, tyle spraw do ogarnięcia, że brakuje mi czasu na ulubione pisanie – (zakładam, iż z pożytkiem dla ewentualnych czytelników).

Jak tylko wstecz sięgam pamięcią zawsze odbywały się harcerskie obozy. Raz w wysokich gorach, to znowu nad brzegiem ocenu, badź pośród kalifornijskich pagórków. Ten rok nie był innym…


Długo zanim jeszcze pierwsi obozowicze zjechali 1 lipca 2012 roku do położonego w Sequoia National Park campingu San Joaquin instruktorki i instruktorzy z hufców żeńskiego „Mazowsze” i męskiego „Kraków” opracowywali program, wymierzali marszruty, dopinali wszystko na ostatni guzik. Komendantami tegorocznej Akcji Letniej byli hm. Anna Pisańska (hufcowa) z San Jose oraz phm. Marek Tuszyński (Referent Wychowania Narodowego w Chorągwi Harcerzy) z Los Angeles. Harcerkami i wędrowniczkami zajmowała się hm. Renia Skwarużyńska z Los Angeles z pomocą niezastąpionej córki Elizy która była także oboźną, zuchami dziewczynkami phm. Jadwiga Marciszewska z Phoenix wraz z przyboczną phm. Edytą Frąckiewicz- Kozioł i dz.h. Haliną Czarnecką (obydwie z Los Angeles).  U chłopców, wędrowników pilnował  pwd. Sebastin Gadzina z Denver, harcerzami opiekował się pod przywódctwem Druha Marka Tuszyńskiego –  pwd. Marek Janikowski z Martinez, a zuchami pwd. Daniel Gołuszek z Sacramento. Obożnym był ćwik Jasiu Janikowski.

Nieoceniona phm. Zosia Chciuk z Ośrodka ZHP w San Jose chodziła wszędzie gdzie tylko było potrzeba ze swym plecakiem-apteczką i opatrywała drobne skaleczenia, bóle i tęsknoty. Na tyle na ile im czas pozwolił ale przynajmniej w części obozu pomagali pwd. Kasia Grobelna (jeszcze kilka tygodni temu przed zamążpójściem – Marciszewska), pwd. Anna Matyska, hm. Adam Babicz, hm. Patrycjusz Grobelny (hufcowy), ja oraz hm. Zbyszek Pisański (Przewodniczący Zarządu Okręgu ZHP na teren Stanów Zjednoczonych).

Oprócz tych wszystkich powyżej wymienionych społeczników trzon obozu stanowiła kilkudziesięcioosobowa grupa dzieci i młodzieży; najmłodszych – zuchów, w średnim wieku – harcerek i harcerzy oraz najstarszych – wędrowniczek i wędrowników. Każdy przydzielony do swego podobozu, często mający swe własne zajęcia, ale spotykający się wspólnie na apelach, ogniskach i kominkach oraz posiłkach.

Szczytne hasła obozu  „Świeć przykładem świeć” jak i zuchowej kolonii „W zdrowym ciele zdrowy duch” były rzeczywiście odzwierciedleniem tego wszystkiego co wypełniało dni. Zuchy przyżywały po raz wtóry zresztą w tym samym miejscu Olimpiadę letnią, zdobywając w różnych konkurencjach medale i nagrody. Harcerki i harcerze udoskonalali siebie poprzez kolejne sprawności, cieszyli się z bycia z sobą, najstarsi – wędrowali przynosząc z sobą opowieści i zdjęcia zapierające dech w piersiach jak widoki przyrody tylko przed nimi  otwierające się podczas wędrówek. Szkoda tylko, że w tym roku nie była nasza grupa liczniejsza.

Było kameralnie, było jednakże dla organizatorów ogromnym kłopotem powiązanie spraw finansowych. Mam nadzieję, że deficyt zostanie uzupełniony datkami z zewnątrz dla tej przecież niewymiernie ważnej sprawy wychowania kolejnych, wspaniałych pokoleń obywateli Polski i Stanów Zjednoczonych.

Trudno było się rozjeżdżać do domów. Pozostają wspomnienia wspaniale spędzonych chwil, podładowane „życiowe baterie” na dalszą roczną działalność oraz oczekiwanie przyszłego roku choć ten dla wielu nadal trwa…

Zapraszam 19 sierpnia na godzinę 11 rano do Amerykańskiej Częstochowy na uroczystości powstania sześćdziesiąt lat temu Chorągwi Harcerzy w Stanach Zjednoczonych. Pokażcie swe poparcie dla tego co robimy. Będę czekał.

CZUWAJ!

Ryszard Urbaniak, hm

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s