Martinez, Kalifornia, 3 listopada
Każdego roku w listopadzie młodzież i grono instruktorskie z ośrodka harcerskiego w Martinez tuż po zajęciach szkoły języka polskiego udają się na pobliski cmentarz aby odwiedzić znajdujące się tam polskie groby. Tych przybywa z każdymi odwiedzinami.
Gdy w sobotę 3 listopada 2012 roku na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych zmagano się ze skutkami huraganowego żywiołu u nas świeciło zaiście kalifornijskie słońce i panowała piękna pogoda. Po krótkiej zbiórce na placu szkolnym, wsiadliśmy do samochodów i wyruszyliśmy w kilkuminutową podróż. Zajechaliśmy najpierw pod położony na wzgórzy grób patrona 10 drużyny harcerzy, zmarłego przewcześnie podczas operacji serca w 1976 roku – phm.Tadeusza Butlera. Wokół cisza, widok położonych poniżej pobliskich miejscowości i wyczekiwanie. Pośród niego właśnie czekała już na nas druhna Halina Butler – uczestniczka Powstania Warszawskiego, pseudonim konspiracyjne Halszka – wraz z synem i wnukami oraz państwo Kowalewscy. Stanęliśmy wokól grobu. Część dzieci po raz pierwszy, większość po raz kolejny. Druhna Halina przypomniała harcerskie życie druha Tadeusza, gdy to z innymi – tu trzeba wyminieć hm. Krystynę Chciuk – kładł między innymi podwaliny pod męskie harcerstwo na terenie północnej Kalifornii. Czterdzieści lat później dalej istniejemy i wychowujemy kolejne pokolenia Polaków. Modlitwa i krąg zakończyły tę część odwiedzin; zabrzmiały znane słowa „ idzie noc, słońce już zeszlo z gór, zeszło z pól….”.
Każdy z uczestników otrzymał na pożegnanie czerwoną różę i słowa podziękowania.
Chwilę później byliśmy nad kolejnymi polskimi grobami: państwa Smoleń oraz Raszewskich. Kilka miesięcy temu żegnaliśmy 103-letniego chorążego Władysława Smolenia, który spocząl u boku swej ukochanej żony. Dziś była z nami jego córka i zięć (obecny przewodniczący Rady Dyrektorów East Bay Polsih-American Association -EBPAA), który tuż obok ma grób swej matki i ojczyma. Ojciec druha Janusza Kowalewskiego, 34 letni kpt.Witosław Kowalewski zamordowany został bestialsko na początku II Wojny Światowej przez Sowietów w Charkowie ! Znowu cisza. Muskający powiew wiatru i wspomnień. Mnóstwo dziecięcych twarzy odczytujących polskie nazwiska. Zaduma. Jeszcze odnaleźliśmy dwa polskie groby; jeden z nich to członkini SPK, żony pana Dyszyńskiego –wieloletniego skarbnika Szkolły Języka Polskiego im. Jana Pawła II oraz SPK i zatrzymaliśmy się przed opuszczeniem cmentarza nad mogiłą Krzysztofa Zająca pierwszego prezesa EBPAA, tego który doprowadził do zakupu Ośrodka w Martinez i który nie poradził sobie z ciężarem życia kończąc je przedwcześnie.
Kolejne wznoszone ku niebu płomyczki zapalonych świec, modlitwa.
Rozjeżdżaliśmy się do domów wiedząc, iż nasze życie nie kończy się wraz ze śmiercią. Czasem istniejemy we wspomnieniach tych których pozostawiliśmy, czasem tych którzy przenoszą naszą harcerską chociażby ideę. Na pewno istniejemy z Bogiem jak kończą się słowa harcerskiej pożegnalnej pieśni: Bóg jest tuż, Bóg jest tuż.
CZUWAJ!
Hm Ryszard Urbaniak