“Wyspa Dzielnych” – Kolonia Hufców “Pomorze” i “Szczecin”

Holly Barn, South Herefordshire, Anglia. 4 – 10 sierpnia 2013 

Po całym roku zuchowych zajęć i zabawy, czas na KOLONIE!!!  Jest początek sierpnia, zuchy z Hufców “Pomorze” i “Szczecin” z pomocą rodziców zaczeły się pakować; ale w tym roku będzie inaczej… kolonia nie będzie w naszej ulubionaj Stanicy w Dolinie Wye ale w innym miejscu.  Co to za miejsce?  Czy będzie tam nam dobrze?

2013.09 kolonia szczecin i pomorze 1

Podnieceni, ale troche niespokojni, w sobotę 3ego sierpnia zuchy wyruszyły z domu na kolonię, nie \się Holly Barn, miejsce naszej kolonii.  Z tego miejsca, rozlegają się piękne widoki, w rzeczywistości można zobaczyć aż pięć hrabst Brytyjskich.  Większość zuchów miało pomieszczenie w historycznej przebudowanej stodole, a niektórzy starsi chłopcy mieli dodatkowe przeżycie i okazje żeby nocować pod namiotami!

Pierwszy dzień kolonii był piękny i słoneczny.  Rodzice odjechali, zuchy ulokowane, więc czas oficjalnie zacząć kolonię podniesieniem polskiej flag i odśpiewaniem Hymnu Narodowego.

Zuchy najedzone i przebrane – czas na przygody.  Kolonia wyruszała w wielki las gdzie na polanie Druhna Komendantka Hm Wanda Petrusewicz zaczęła zbiórkę gawędą o chłopczyku; który mieszkał w portowym mieście i ciągle marzył o podróżach morskich.  Wreszcie, kapitan statku zgodził się wziąść go ze sobą; więc popłynął w nieznane.  Młodzieniec miał na imię Robinson Cruzoe.  Po gawędzie zuchy grupami wyruszyły w głębię lasu – jakie tam nas spotkają przeżycia?  Jakie będą potrzebne cechy aby wykonać zadania?  Życie na kolonii naprawde jest jak opowieść z bajki…

Pierwsze cechy to współpraca i zaradność; zuchy miały zrobić wędkę i łowic ukrytą rybkę w zaczarowanym stawku.  Wszystkim grupom się udało wyłowić rybkę na której była napisanana nazwa tej grupy, szóstki.  Zadowoleni suksesem, poszli dalej, ale dalej teren był trudny.  Trzeba było przejść przez bardzo strome wzgórze do jaskini gdzie znajdował się skarb, ale i też spiący niedzwiedź…  Tu naprawde trzeba było mieć dużo odwagi!  Ale zuch jest dzielny!  Ryk obudzonego niedzwiedzia i krzyki podeksytowanych zuchów rozbrzmiewały po lesie, a skarb znaleziony – chusta kolonijna!

Wracając przez las, następne zadanie; tym razen zuchy miały współpracować żeby przejść trasę w trzyosobowych zespołach, ale na nogach miały jedną pare wielkich “butów” które manipulowały podnosząc swoje nogi i za pomocą załączoną do “butów” sznurów.  Śmiechu było wiele i radości kiedy zespoły dotarły do celu.

A to jeszcze nie koniec zabawy, w głębi lasu, skalisty stok; trzeba wspiąc się do góry z pomocą linki, ale z zamniętymi oczami!  Tu faktycznie trzeba było mieć odwagę, ale i też szacunek wodzom którzy zrobili ten tor i tym którzy pilnowali bezpieczeństwa.  Kolejne zwycięstwo nad przeszkodą!  Wracamy więc na kolonie, pogodni i zadowoleni doświadczeniami, a przed nami w lesie stał druh.  Podchodząc tłumaczył że na bezludnej wyspie nie było światła, wiec nocą było całkowicie ciemno chyba że świecił księżyc.  Aby doświadczyć taką ciemność zuchy weszli pod dużą plandekę – tam faktycznie było bardzo ciemno.  Powracając na kolonie, czekała na nas pyszna kolacja przygotowana przez Panie w kuchni, z Dhna Docią Zasadzką i Panią Tiną Zychowicz na czele   Nasz pierwszy dzień koloni zakończył się kominkiem na polanie przy uroczym lasku, spuszczeniem polskiej flagi i modlitwą.

Obudziłyśmy się w niedzielę, a tu deszcz; ograniczone były zajęcia na świeżym powietrzu – ale zuchy są pogodne, nawet kiedy pogoda jest pluchą!  Druhna Wanda opowiadała dalszy ciąg gawędy; Robinson miał tylko to, co na sobie – kurtkę, koszulę, spodnie i pas z klamerką. Ocalał mu tylko nóż składany i ziarenka jęczmienia które nie myśląc wyrzucił na ziemie.  On robi pierwsze kroki na bezludnej wyspie; szuka schronu i znajduje jedzenie – je kokosy.  Zuchy nauczyły sie piosenkę kolonii “Zuch Robinson” i kanon kolonijny napisany przez naszą zdolną Druhnę Basie Rudnik.  Tak jak Robinson, byliyśmy na obcym miejscu, tu był nasz tymczasowy dom, więc musieliśmy się oswoić i urządzić żebyśmy się tam czuli jak u siebie.  Nasza kolonia “Wyspa Dzielnych” podzielona na trzy gromady zabrała się do zabawy i do pracy.  Zuchy (i niektórzy wodzowie) rysowały zwierzęta i rośliny które się znajdują w morzu i które możemy znaleść w dzungli.  Tyle było wspaniałych stworzeń, dekoracja będzie fantastyczna!

Po obiedzie na dużej sali, była wielka niespodzianka która rozsiała podziw wśród wszystkich, nasza punktacja; wspaniała żaglówka wybudowana przez Pana Marka Kowalewskiego, a przed żaglówką nazwa kolonii “Wyspa Dzielnych” wypalona na kłodzie rozbitej na pół.

Po południem gościliśmy Księdza Stanisława Łabudę z Bristolu który przyjechał nam odprawić Mszę Świętą i wygłosił ciekawe kazanie o miłości, z udziałem zuchów.  Po wyjeździe Księdza zakończyliśmy dzień jak zwykle kolacją, kominkiem, spuszczeniem flagi i modlitwą.

W trzecim dniu, znów deszcz, tym razem tak lało że w pewnym momencie zjawił się mały strumyk płynący przed stodołą.  A czy zuchy były smutne albo znudzone?  Wcale nie!  Zuchy były pogodne, i gotowe do dalszej zabawy!!  Tylko wpierw trzeba, jak co dzień, wykonać swoje dyżury szóstkami, posprzątać swoje pokoje bo będzie inspekcja i punktacja – każda szóstka stara się zdobyć jak najwięcej punktów.

Druhna Wanda co dzień opowiadała gawędy o życiu Robinsona, jak on powoli ułatwiał sobie życie robiąc broń, narzędzia i nawet swoje ubranie.  Jak zbadał wyspę i odkrył więcej jedzenia, sól i ze zdziwieniem zauważył ze ziarenka jęczmienia wyrosły i mógł zrobić sobie chleb.  Znalazł sobie przyjaciół, papugę “Polly”, pieska “Friend – Przyjaciel” i Karaiba, jeńca, którego uratował i nazwał “Piętaszek”.

Zuchy bawiące się w Robinsona też naśladowały jego życie.  Robiliśmy i malowaliśmy gliniane miski, w lesie, budowaliśmy szałasy, robiliśmy zegary słoneczne i piekliśmy nad ogniskiem przepyszny chleb na patyku.  Chodziliśmy do lasu i badaliśmy teren; podczas długiego spaceru, dołączyła do nas Druhna Hm Ania Gębska, wizytatorka Choragwi Harcerek WB, która przyjechała nas odwiedzić i z nami się pobawić.  Podczas koloni mieliśmy zaszczyt też gościć Druhne Przew Ize Jaśnikowską-Stacey, Referentke Zuchów Choragwi Harcerek WB, Druha Phm Rysia Jankowskiego, Hufcowy Hufca Szczecin i Druha Hm Ali Szwagrzak , Namiestnik Zuchów w Hufcu Szczecin i innych.

W środę wszystkie cechy: “współpraca”, “zaradność”, “odwaga”, “szacunek” i “pogoda” były już dobrze znane i przećwiczone, wtedy zuchy zabrały się do największej przygody.  Kajakowaliśmy 9 mil po rzece Wye, wspinaliśmy się po linkach wysoko w lasku i zjeżdżaliśmy po wyniosłej lince nad polem (zip wire).  Zuchy były zadowolone i z niezmiernym poczuciem satysfakcji i dumy po pokonaniu strachu i po takich wysiłkach.

Podczas kolonii (oprucz Robinsona) zuchy miały okazję zdobywać dodatkową sprawność.  W jadalni kuchciki pilnie robiły bułeczki, na podwórku sportowcy ćwiczyli różne wymagania sportowe, rysownicy tworzyli swoje arcydzieła i muzyka płynęła z sali gdzie urzędowali tańcerze i śpiewacy.  Było bardzo wesoło.

Chociaż życie Robinsona na wyspie nie było latwe, dał sobie rade i przezwyciężył przeszkody i trudności.  Zuchy też dostały zadanie, iść trasą zaznaczoną piórkami, odnaleść wszystkie zbudowane szałasy, i w tych szałasach znaleść skarb i literkę, wskazówkę do wpólnej łamigłówki.  Po drodze były trudności i jak wróciły na kolonie, miały rozwiązać łamigłówkę i nosząc “ogonki” złożyć skarb (kokos) do kółka przy kominku.  Wydaje się że taka łatwa rzecz, ale w zasadzce schowali się wodzowie.  Po wielkiej walce podczas której wyrwano wiele ogonków, zwyciężyły zuchy i wtedy zaczeła sie wielka, ambrozyjska uczta którą przygotowały nasze pracowite Panie z kuchni.  Ależ była pycha!

Każdy zuch dąży do tego żeby zdobywać gwiazdki i z dumą nosi zdobyte gwiazdki przy mundurku, nad serduszkiem.  Sumiennie podczas koloni zuchy, z pomocą wodzów, szykowały się na bieg na gwiazdki.  Nadszedł czas na bieg i w słoneczny piątek pięknie urbane w mundurkach i z odpowiednią postawą, wyruszyły zuchy na ważne zadanie…

W ostatnią noc kolonii, po kominku i pod wspaniałym, czerwonym niebem wprowadzona do kręgu pierwszą pochodnie przy której zuchy składały obietnicę i otrzymały pierwszą gwiazdkę.  Dołączyła druga, potem trzecia pochodnia kiedy zuchy znów składały obietnicę i otrzymały drugą oraz trzecią gwiazdkę.  Po tym wzruszającym obrzędzie, w ciszy kolonia poszła na pole przy maszcie; zostały tylko zuchy, które tej nocy pożegnają swoje gromady zuchowe i wstąpią do szeregów harcerskich.  Po paru minutach oni też dołączyli do wszystkich.  Druhna Wanda, Hufcowa Hufca “Pomorze” pytała każdej z dziewcząt czy chce zostać harcerką.  Po odpowiedzi “tak”, dziewczęta uklękły i Druhna uroczyście mieczem od ramienia do ramienia pasowała je na harcerki, zdjeła chustę zuchową i założyła chustę harcerską.  Został tylko jeden chłopiec, który podobnym sposobem został pasowany przez Druha Hm Krzysia Jakubowskiego, z Choragwi Harcerzy WB.

Po spuszczeniu polskiej flagi i modliwie, zuchy poszły spać a nowe harcerki i harcerz dołączyli do grona wodzów przy wspólnym ognisku w dolinie Wye gdzie rozbrzmiewał śpiew polskiego harcerstwa.

Po takim krótkim czasie przygód i przyjaźni nadszedł czas się pożegnać z tym wspaniałym miejscem i wrócić do domów.  Przyjechali Rodzice i zuchy z chęcią dzieliły się wrażeniami.  Był też czas żeby zaprezentować Rodzicom okrzyki szóstek, piosenką i kanon kolonijny.  Kolonia podziękowała naszym pracowitym pszczółkom w kuchni, wręcząjąc im kwiatuszki, a Druhna Wanda ogłosiła wyniki punktacji i zwyciezcy, “Zabki” otrzymali kompasy jako nagrodę.  Po raz ostatni spuściłyśmy polską flagę i rozjechaliśmy się do domów.

Do zobaczenia na Swięto Hufców we wrześniu w Bristolu i na dalszych przygód w nowym roku harcerskim.

Przew Grażynka Kowalewska

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s