Devon, Anglia, 27 lipca – 11 sierpnia 2013
W tym roku cztery obozy harcerzy i harcerek z czeterch hufców WB postanowiło, że razem się zgromadzą i chociaż będą mieli swoje własne programy, będą razem współpracowali, się spotykać na ogniskach i ostatecznie się cieszyli wspólną przygodą i duchem harcerskim! Razem budowaliśmy szałasy w lesie i jeździliśmy nad plaże; pożyczaliśmy nawzajem sobie sprzęt i nawet pomagaliśmy sobie nawzajem w kopaniu latryny! Dla wsystkich uczestników niezapominalne przeżycie! Poniżej są wspomnienia i wrażenia komendantów 4 obozów…
Obóz ‘Straż nad Pomorzem’ (Hufiec Pomorze) – Komendantka Helena Majek
Rok w roku hufiec organizuje biegi na stopnie podczas akcji letniej. Normalnie kiedy obozujemy w Stanicy St Biavels, to mamy te biegi przez liczne łąki i lasy. W tym roku był to bieg “with a twist”. Ponieważ nasz obóz był tylko 7 i pół mil od morza, to co jest lepiej niż miec bieg nad morzem! Harcerki pierw mieli wedrowkę od Beer do Seaton gdzie nareście mogli zrobić swoje turystyczne zakupy! W Seaton jest plaża, a co sie robi na plaży? Robimy grila! Nasze super ekstra kucharki przygotowali burgery oraz “hot dogi”- pyszne! Ten bieg też był troche terenoznawczy. Harcerki mieli tylko mape gdzie naznaczone tylko stacje. Druhny którzy prowadziły stacje też mieli konkurecje- kto weżmie stacje na plazie a kto wyladuje przy drodze! Ale najwazniejsze było to- że wszyscy sie ładnie opaliłismy się…. Żartuje! Biegi udane, krajobraz sliczny i wspomnienia i przyjażni na zycie.
Niebo już jest czarne. Gwiazdy już są na niebie i robi się chłodno. Troche smutno się wszystkim robi bo ognisko prawie już się skończylo ale zaraz… Już jest taki zwyczaj w naszym harcerstwie że po każdym wspólnym ognisku jest coś słodkiego i coś gorące! Kakao. To nie jest picie po kolacji czy przy śniadaniu. To jest zwyczaj gościnności po ognisku. Chociaż to się zmieniło przy jednych z naszych ognisk. Nasze koleżanki z hufca Mazowsza przyszli z dalekich stron (może tylko pare mil, ale to dość daleko nawet samochodem!) na ognisko. Kakao to chyba mieliśmy co dziennie, a my akurat mamy obóz w Dewonii. To robimy ten poczęstunek pożądnie. Tak szybko harcerki i komenda z obu hufców zjadli nam scones, dzemik i krem razem z herbata!
Devon Cream Tea? Tak prosze, ale tylko po ognisku!
Obóz ‘Polskie Kwiaty’ (Hufiec Mazowsze) – Komendantka Kasia Migda
Po długim i ciężkim pierwszym tygodniu postanowiłyśmy się dobrze wymyć i z relaksować się przed dniem gości wiec zrobiłyśmy sobie „spa obozowy”. Harcerki zrobiły własne maski z naturalnych i zdrowych produktów, włożyły sobie ogórki na oczy i odpoczywały na świeżym powietrzu. Wszystko było spokojnie aż Komendantka i Oboźna zobaczyły małego, bardzo brudnego harcerza przy bramie. Najpierw były trochę zmartwione tym małym i bardzo brudnym harcerzem.
„Co się stało?” zapytały się go.
„Zgubiłem się”, on odpowiedział.
Cos to Kasi i Marysi nie grało, przecież ten mały i bardzo brudny harcerz z hufca Warszawy był wcześniej na naszym obozie podczas wspólnych zajęć.
„Nie wiem gdzie jestem” mówił dalej patrząc proso Kasi i Marysi w oczy.
„Przeciec wiesz ze to obóz hufca Mazowsza, byłeś tu już parę razy”, harcerz zaczął się kokosić.
„Wyprowadzimy cię na ścieżkę, ale nie idziemy dalej” (musze to wspomnieć ze on był CAŁY wymazany w czarnym błocie, że mu aż z nosa kapało). Druhny go wyprowadziły do ścieżki (około 5 metrów od ich bramy) a tam, zza każdego drzewa wyglądali wymazane w błocie harcerze. Z wielkim rozpędem i hukiem krzycząc „napad!” wybiegli zza drzew i wpadli na obóz, chwycili czyste harcerki i wybrudzili je.
Szum był ogromny, harcerze krzyczeli, harcerki piszczały a Komendantka wołała o spokój, – lecz nikt ją nie słuchał.
Harcerze znikli prawie tak szybko jak się pojawili a harcerki były całe czarne i w błocie, ale chociaż w dobrym humorze:
„Druhno, teraz miałyśmy prawdziwy spa, wraz z kąpielą w błocie!”
Harcerze tak bali się naszej zemsty ze trzymali podwójna warte! Podwójna warta to dla nas nic i udało nam się przemeblować ich obóz….
Czerwone róże, róże są…
Dobre czasy trwali aż go końca obozu, przed ostatnim ogniskiem naszego fenomenalnego obozu, harcerze hufca Warszaya zrobili nam bardzo miłą niespodziankę, dali każdej harcerce piękna róże. Jedna harcerka później wspomniała „oni są kulturalnymi harcerzami”.
Poprzez błoto, róże, wspólne aerobics, ogniska, kawiarenki i tance wiem ze nawiązało się bardzo dużo wspaniałych przyjaźń i zrobiło się wiele wspomnień, które pozostaną w pamięciach wszystkich na życie.
Oto wspomnienia paru harcerek:
Karolina G (1szy oboz):
„Najlepsze wspomnienia to na pewno z ognisk, na których śpiewaliśmy i tańczyliśmy! Ale świetne były napady, naprawdę coś, czego nigdy nie zapomnę”
Kamila (1szy obóz)
„Mam wiele wspaniałych wspomnień z tegorocznego obozu; spotkanie tylu niesamowitych ludzi, robienie aerobics z Aldoną i z harcerzami, warta w nocy i wszystkie możliwe wycieczki np. nad morze i do aquaparku! Zajęcia i bieg dużo mnie nauczyły. Nawet napady były śmieszne!
Ale najlepsze w tym wszystkim były ogniska! Słuchanie pouczających gawęd, tańczenie i śpiewanie z ludźmi, z którymi kończyło się dzień kakałem i wspaniałymi rozmowami. Wszystkie te wspomnienia pozostaną ze mną na zawsze. Nie mogę się doczekać, kiedy znowu wszystkich zobaczę!”
Teresa
„Ogniska były wszystkie takie fajne, wszyscy śpiewali i tańczyli z entuzjazmem i z zapałem, i czułam wtedy, ze należałam do jednej dużej rodziny. Pamiętam też, kiedy już pod koniec ogniska śpiewaliśmy bardziej powolne piosenki, i usłyszeliśmy nowy ‚okrzyk’ który był śpiewany powolnie i cichutko. W tym momencie, całe ognisko zamilkło, słuchając ściszonego głosu. Piękne było, i nigdy tego nie zapomnę.|”
Obóz ‘Niepodległość’ (Hufiec Szczecin) – Komendant Robert Chomnicki
W tym roku miałem wielki zaszczyt być Komendantem obozu Hufca Szczecin, który wypadł doskonale! Po pierwsze udaliśmy się w przepiękną okolicę, dokąd nigdy wcześniej nie wyjeżdżaliśmy, a miejsce było naprawdę cudowne. Po drugie, moja młoda komenda spisała się na medal, nie umiem nawet wyrazić słowami, jak jestem z nich dumny. Po trzecie, to znakomita współpraca między naszymi hufcami. Myślę że każdy zobaczył czego potrafimy dokonać, kiedy działamy razem. Ale najważniejsze było to, co myśleli harcerze, a oto ich relacja:
Przemek Jarosławski – Szeregowy:
„Moje pierwsze wrażenia obozu były świetne. Najlepsza część dnia to było ognisko i gry w trakcie dnia. Też lubiłem wędrówki na plaże oraz bieg na młodzika.”
Simeon Biel – Zastępowy:
„Obóz był bardzo fajny. Mój zastęp wygrał punktacje i to bardzo mi się spodobało, bo mieliśmy niesamowity program. Dziękujemy komendzie za taki wspaniały obóz.”
Adrian Węsek – Oboźny:
„Jedna z wielu rzeczy, która mi się bardzo podobała na obozie to bardzo młoda komenda, która myślę miała duży wpływ na zachowania harcerzy, bo każdy harcerz czuł to ‘braterstwo’, a komenda była traktowana jak starszy bardziej doświadczony brat, to także dało szanse zdobyć nowe doświadczenia dla komendy. Druga rzecz która mi się podobała to wspólne obozowanie obok siebie z hufcami Pomorze, Mazowsze i drużynami złączonymi z Warszawy bo to nam umożliwiało dużo wspólnych ognisk i poznanie nowych harcerzy. Ten obóz był niesamowity, a to co go czyniło jeszcze bardziej atrakcyjnym, to pyszne jedzenie Michała i Mateusza, którzy nam gotowali rożne smakołyki; kurczaczka, mielone i schabowe z ziemniaczkami, spaghetti, różne makarony, leczo i wiele innych. Po raz kolejny udało nam się zbudować piękny obóz używając tylko belek i liny, jedyny gwóźdź, który był na naszym obozie to był na maszcie.”
Mam nadzieje że zobaczę was wszystkich już niedługo. Zachęcam wszystkich aby przyjechali ponownie w przyszłym roku przeżyć kolejne wspaniałe przygody razem.
Obóz ‘Wiedeń’ (7DH, 20DH, 34DH z hufca Warszawa) – Komendant Paweł Jarzembowski
Drugi wieczór obozu południowych drużyn Londyńskich, Obóz „Wiedeń”. Deszcz leje, wiatr obija się o namioty ale wędrownicy i członkowie komendy wciąż stawiają markizę. Wszyscy harcerze siedzą pod namiotem kuchennym i wybuchają okrzykami i śpiewem, walcząc z hałasem natury. Tym wieczorem wyjaśniłem wszystkim, że to właśnie taka wytrwałość i chęć sprawia, że my stajemy się harcerzami. Część magii obozu harcerskiego jest oparta na tym, że znajdujemy miejsce do stawiania obozu, wszystko budujemy i w końcu opuszczamy teren bez żadnego śladu – jakby się nic tam kiedykolwiek odbyło.
Jednak byciem harcerzem jest oparte, nie tylko na tym, co jedna osoba sprawia – tylko o współpracę; o braterstwie; o dzieleniu się harcerskiej przygodzie z innymi. Pomimo własnych programów i obozów, cieszyliśmy się wspólnymi harcerskimi doświadczeniami. Były wspólne biegi na stopnie. Obrzędowo uczciliśmy 69ą rocznicę Powstania Warszawskiego wspólnymi modlitwami i wspólną ciszą. A podczas naszego ostatniego wspólnego ogniska, echo ponad 100 harcerskich głosów było słychać przez cały Devon. Najlepiej na ten temat powiedzą, oczywiście, sami harcerze Obozu Wiedeń:
Paweł Pleśniak – Zastępowy
“Odmiana ta dla Harcerzy była cos nowego; okazja aby poznać nowych harcerzy z innych Hufców. Rożne zajęcia (czołganie się przez błoto i niespodzianka błotowa dla harcerek), rożne dziwne zjawiska (Fighter Jets, tronowa latryna) razem stworzyły nowy rodzaj Obozu. W każdym roku jest coś specialnego, a w tym roku, komenda potrafiła osiągnąć obóz który nadzwyczajnie był lepszy od wszysktich poprzednich – a to stowrzyło miłe wszpomnienia dla wszystkich ktorzy brały w nim udział.”
Mikołaj Kwilecki – Zastępowy
„Mieliśmy wspaniały czas w tym roku, najlepszy ze wszystkich moich obozów, chyba nawet lepszy niż na Zlocie światowym. Pomimo wszystkiego, co nam próbowało przeszkadzać – deszcz, krowy na drodze, błoto, góry, więcej błota, przerywane ,Typhoon’-y latające prawie przez maszt – komenda nie zgubiła pewny urok i współpraca płynęła jak w baśni. Każdy poznał każdego i harcerskie wspomnienia były stworzone. Być tak blisko obozów innych hufców było naprawdę sprytnie. Myślę, że każdy na tym zgromadzeniu dostał więcej niż tylko stopień – przyjaciele na życie. Ale na serio nie wiecie przez ile żeśmy się zmywali z błota.”
Ostatni wieczór południowych drużyn Londyńskich, Obóz „Wiedeń”. Słońce prawie zaszło i każdy członek obozu się skończył spowiadać o swoich harcerskich doświadczeń. Przypominam wszystkim o tym, co im mówiłem prawie dwa tygodnie przedtem. Reszta obozów już wyjechało, tylko my zostaliśmy i chociaż cieszymy się i czujemy się swobodni we własnym towarzystwie oboźnym – czegoś nam brakuję. Pomimo naszego własnego grona, w końcu przez te dwa tygodnie mieliśmy zaszczyt podzielenia się wspólną harcerską przygodą z innymi.