Zakarpacie, Ukraina listopad 2013
Jak co roku jesienią polscy harcrze i węgierscy czerkesi spotkali się na kolejnej, już V Polsko-Węgierkiej Konferencji Organizacji Skautowych. W konferencji biorą udział organizacje skautowe z tych krajów, gdzie Polacy i Węgrzy pozostali po zmianach granic i są mniejszościami narodowymi. Tym razem oprócz reprezentantów Białorusi, Litwy, Ukrainy i Polski, a ze strony węgierskiej – Słowacji, Rumunii, Węgier i Austrii dołączył do naszego grona kolega z Niemiec, reprezentujacy skauting belgijski.
Konferencja rozpoczęła się na Przełęczy Wereckiej, skąd młoda kadra instruktorska rozpoczęła wędrówkę szlakiem historycznej granicy polsko – węgierskiej przez Pikuj i Przełęcz
Ruski Rut do Przełęczy Użockiej. Pozostali uczestnicy konferencji udali sie najpierw do wioski Tucholka po północnej stronie pasma Karpat. Tu stoi pomnik upamiętniający 1000-lecie przejścia Węgrów przez łuk karpacki w czasie wędrówki ludów. Pomnik ten pierwotnie stał na przełęczy Wereckiej, a w latach 50 został zdemontowany, przeniesiony na nowe miejsce, herb węgierski i pierwotny napis zatarto i umieszczono na nim gwiazdę czerwoną i tekst o bohaterach Armii Czerwonej. Z Tucholki krętą drogą, która tylko miejscami przypomina czasy, kiedy była główną arterią pomiędzy Lwowem z Mukaczewem, dojechaliśmy do wioski Żupanie. Tu na wiejskim cmentarzu spoczywają w zbiorowej mogile ofiary 1943 roku, w tym dziadek obecnego z nami dh Wiesława Turzańskiego. Odrobina porządków, bo tu nie tak często możemy dojechać, wieńce i znicze, krótka modlitwa i krótka lekcja naszej historii. Odnajdujemy miejsce, gdzie stał dom Turzańskich, odwiedzamy cerkiew – poprzednią, nieistniejącą już cerkiew ufundowali w tym miejscu dla mieszkańców wsi pradziadowie Turzańscy.
Na Zakarpacie jedziemy przez przełęcz Średnio – Werecką, gdzie stoi pomnik 1100 lecia przejścia Węgrów przez Karpaty, podziwiamy widoki i ruszamy do Mukaczewa.
Tymczasem nasza młoda kadra instruktorska zdobyła szczyt góry Pikuj i zeszła na nocleg na przełęcz Ruski Put. To miejsce ma też swoją polsko-węgierską historię – tędy prowadził szlak „białych kurierów”, droga, którą przechodzili na Węgry Polacy, zagrożeni aresztowaniami w okupowanym kraju i udający się do Wojska Polskiego na Zachodzie, przez przełęcze karpackie przedostawali się też łącznicy i emisariusze AK.
Podczas obrad konferencji w Mukaczwie odbyły się prezentacje kolejnych środowisk z poszczególnych państw, naprzemian polskich i węgierskich, rozmawiaismy o warunkach pracy i możliwościach oraz perspektywach współpracy. Zwiedziliśmy Zamek Mukaczewski i udaliśmy się do katedry na mszę świętą, której przewodniczył ks. bp. Antal Majnek. Był jeszce krótki spacer po zasypiającym wieczornym Mukaczewie i powrót, by podsumować konferencję i pomyśleć o przyszłości.
W niedzielę uczestnicy konferencji pojechali na Przełęcz Użocką. Tu czekali już uczestnicy wyprawy – szczęśliwi, rozpromienieni i pełni wrażeń. Przybył też konsul generalny Węgier – Józef Bacskai. Spotkaliśmy się na terenie pięknie utrzymanego cmentarza z okresu I Wojny Światowej z pokaźnym pomnikiem i zarysami mogił, ale spowadziła tu nas całkiem inna okoliczność.
Z inicjatywy Węgierskich skautów z Zakarpacia na przełęczy został ustanowiony pomniczek, upamiętniajacy wydarzenia 1939 roku: ”Jako znak przyjaźni obojga narodów i na pamiatkę owego humanitarnego czynu, gdy po niemieckim i rosyjskim zaborze Polski w 1939 r. Węgry przyjęły ponad sto tysięcy polskich uchodźców, przebywajacych przez wspólną polsko-węgierską granicę i dało im prawo azylu”
To nic, że pogoda nie dopisała – co chwila z gór schodziła mgła i kropił deszczyk, nikt nie chciał opuszczać tego miejsca.
To jeszce nie koniec naszego spotkania i gościnności Węgrów – wróciliśmy na Zakarpacie do wsi Wyszka, gdzie z okazji uroczystości i na cześć gości pan konsul wydał obiad w prawdziwej węgierskiej resturacji i z prawdziwymi węgierskimi daniami.
Jeszcze kilka słów serdecznego pożegnania i powrót. Na granicy obwodów na Przełęczy Użockiej zaskoczyła nas kontrola dokumentów – znaleźliśmy się w pasie przygranicznym i w dole było widać Polskę. Do Lwowa wróciliśmy przez Turkę i Sambor, po niesamowicie dziurawej i wyboistej drodze, ale w otoczeniu bajecznych widoków wyzłoconej jesienią sceneri gór.
Za rok znow się spotkamy.
Czuwaj !
Hm Stefan Adamski