Słowiańska Kraina: kolonia hufców „Pomorze” i „Szczecin”

Symonds Yat, Anglia, 26 lipca – 9 sierpnia 2014

Nareszcie!  Nadszedł czas na kolonię zuchową Hufców „Pomorze” i „Szczecin”.  Podniecone zuchy przyjechały w sobotę 26-ego lipca 2014 na piękny teren w Forest of Dean, pełne nadzieji i gotowe na przygody i wspaniałą zabawę.  Okazało się że nie były rozczarowane!!

Szczecin.Pomorze Kolonia 2014_8


Zuchy już rozlokowane, pożegnały się z rodzicami, więc czas na oficjalnie rozpoczęcie naszej kolonii z podniesieniem flagi polskiej i modliwą.  Druhna hm. Wanda Petrusewicz-Allen, Komendantka Kolonii, serdecznie wszystkich przywitała życząc dobrej zabawy i wspaniałych przeżyc oraz przygód.

Rozpoczeliśmy wielką grą, podczas której zuchy odkrywały temat cyklu kolonii.  Szóstkami wyruszyliśmy w las, droga była wyznaczona kolorowymi wstążkami.  Po drodze spotkaliśmy starego mędrca króry dał zuchom kamyczek na szczęście.  Mędrzec przedstawił też zuchom wehikuł czasu , w którym miały znaleźć drugi kamyczek.  Zuchy weszły do ciemnego pomieszczenia ale przecież zuchy są dzielne więc się niczego nie obawiały!  Wszyscy znaleźli drugi kamyczek i przeszli z 21-ego wieku, przeszło tysiąc lat wstecz, do czasów słowiańskich.

Podczas wielkiej gry zuchy przeszły różne zadania w celu zebrania kamyczków, na których były napisane litery wskazujące nazwe naszego cyklu kolonijnego „Słowianie”.  Zuchy szukały kamyki w wykopalisku, orlim gnieździe, polu paproci, w słoiku miodu strzeżonym przez niedzwiedzia, w myszej dziurze, w sowie którą musieli upolować za pomocą łuku i w woreczku zawieszonym na wysokim drzewie.  W tym woreczku znaleźli też swoje słowiańskie imiona.  Na końcowej stacji, spotkali się ze Światowidem, głównym bóstwem słowiańskim.  Światowid pytał zuchów o ich słowiańskie imiona i podarował im chusty kolonijne koloru bursztynu.

Drugi dzień powitał nas pięknym, ciepłym słoneczkiem, idealna pogoda na budowę szałasów.  Gromadami; Wiślanie, Pomorzanie i Polanie, zuchy wyruszały do lasu i z determinacją zbierali drzewo i umiejętnie układali gałązki aż powstały ściany i dach, które zuchy pokryły paprocią, robiąc wspaniałe schronisko gdzie mieściła się nawet cała gromada!  Druhna Wanda opowiadała gawędę o plemionach Słowiańskich i jak z czasem z tych plemion stworzyły się państwa, które do dnia dzisiejszego istnieją na mapie Europy.  Nauczylismy się tradycyjnego kanonu kolonijnego: „W starej Polskiej krainie, żyli dzielne Słowianie, chaty budowali, zwierza polowali, Słowianie! Słowianie!” Popołudniu, mieliśmy zaszczyt gościć Księdza Michała Knapika z Bristolu który odprawił Msze Świętą.

Kolejny dzień jak zwykle zaczął się trąbką na pobudkę i gimnastyką.  Po śniadaniu Druhna Wanda opowiadała o życiu w słowiańskiej chacie; kiedy cała rodzina dzieliła się pomieszczeniem ze zwierzętami domowymi.  Zuchy zaczeły się uczyć piosenkę kolonijną „My Słowianie” po czym, robili gliniane miski i posągi zwierząt.  Tak jak Słowianie, zostawili je na słońcu żeby się stwardniały.  Po obiedzie kolonia wyruszyła na spacer do Symonds Yat Rock, najbardziej znanego punktu widokowego w dolinie rzeki Wye.  Tu mieliśmy okazje zobaczyć sokoły i ich gniazda usytuowane w skałach w urwisku doliny.

Po obiedzie odbyło się Słowiańskie Targowisko.  Przyjechali do nas wikingowie: Świden, bojowo ubrany z dlugimi srebrnymi włosami i długimi zapleconymi wąsami, ze swoją żoną Ikeą, piękną blondynka z wiankiem na głowie i w długiej szmaragdowej sunkience obwinięta kożuszkami.  Był też Arab, Abdul Abulbul Słowomir, w jasnej szacie, pokryty koszulą i stroikiem w paski, w ciemnych okularach, ze swoją upartą i leniwą żyrafą na smyczy.  Oj, było tyle śmiechu!  Zuchy nie mieli pieniędzy, tylko cenne kamyczki, z którymi prowadzili handel wymienny.

Nastepnego dnia, zuchy uczyły się o życiu Słowian; dostały stroje słowiańskie, które dekorawali obrazkami zwierząt swoich szóstek. Ubrani jak prawdziwi Słowianie robili skórzane branzoletki ozdobione koralikami i skórzane skufki do kolonijnych chust.  Zuchy malowały swoje, wielkie, dwu metrowe totemy, które przekształciły się w symbole zwierząt wszystkich szóstek.

Środa to był szczególny dzień, w którym Druhna Wanda opowiadała zuchom o pogańskich, obyczajach i bogach.  Wodzowie, poprzebierani jako słowiańscy bogowie nagle pojawili się wśród zuchów.  Najpopularniejszy był Utopiec, zielona postać, pokryta sieciami, rybami i wodorostami.  Goniła go Rusałka, piękna dziewczyna która się utopiła.  Było bardzo dużo śmiechu i owacji dla wszystkich bogów!  Po gawędzie; szóstkami, zuchy budowali swoje Marzanny, boginie zimy i śmierci.  Każda Marzanna całkiem inna, kolorowa i opracowana z wyobraźni sprytnych zuchów.  Po obiedzie niespodzianka; wycieczka na basen a następnie zwiedzanie miasta Monmouth.

W czwartek dowiedzieliśmy się ze słowiańskie plemiona często musiały się bronić przeciw atakom wrogów.  Używali różną broń wojenną, która również się przydawała na polowania.  Słowianie odkryli ogień kiedy piorun uderzył w drzewo, który spowodował pożar.  Przy drzewie leżał upolowany dzik, który przez ten pożar został upieczony.  Dotychczas, Słowianie jedli surowe mięso; ale to mięso upieczone pożarem im bardziej smakowało!  Więc czas na kolonijne polowanie; zuchy otrzymują trzy listy napisane obrazkami szyfrowymi, które prowadzą do ukrytych części do toporków.  Części znalezione, toporki udekorowane i skonstruowane, nadszedł czas na polowanie!!

W polu, w środku trzech kręgów, stał dzik.  Zuchy rzucały toporkami w dzika żeby go upolować.  Im bliżej dzika wylądowały toporki, tym więcej punktów zdobywały zuchy dla swoich szóstek.

Nadszedł słoneczny piątek, 1-szego sierpnia, 70-ta rocznica Powstania Warszawskiego. W powietrzu czuć było jakieś zagrożenie klimatyczne; może Perun, bóg wojny, piorunów i grzmotów dziś się odezwie?  Zobaczymy…

Zuchy już całkiem zagłębieni w życiu słowiańskim, chcą się dowiedzić coraz więcej o tych fascynujących przodkach; ich życiu i zwyczajach.  Dziś zuchy wybrały się do lasu aby zrobić wianki. Przyniosły bluszcz i paprocie, oraz szyszki i kłosy traw na dekorację.   Zuchy równiez zrobiły tarcze słowiańskie, ozdobione typowymi słowiańskimi wzorami.

Zuchy wyruszyły do rzeki przed las aby rzucić tam swoje wianki.  Spacer był fajny, zuchy uwielbiają takie leśne wycieczki.  Perun zaczął szeptem, pare kropelek deszczu zaczęło spadać z nieba – zuchy są zahartowane, nie boją się deszczu; idziemy dalej.  Po jakimś czasie, Perun dał zuchom znać że jest niezadowolony i lało jak z cebra!!  Tym razem trzeba było wracać na kolonie.   W lesie podczas naszych wyprawek znaleźliśmy strumyk do którego zuchy wrzuciły wianki do wody.

Wieczorem, kolonia uczciła rocznicę Powstania Warszawskiego; jeden z wódzow z szóstkowymi podeszli pod maszt, zapalili znicze, a reszta trzymała minutę ciszy ku czci pamięci bohatrskich powstańców.

 

Już sobota!  Jutro przyjeżdzają rodzice a Perun nadal niezadowolony – leje!!  Musimy coś zrobić, aby go uspokoić…  Druhna Wanda opowiadała legędę o Piaście Kołodzieju który przygotował wielką uczte na postrzyżyny kiedy to chłopiec przechodził spod opieki matki do ojca.  Na naszą kolonie przyszła słowiańska rodzina z niegrzecznym chłopcem z długimi włosami.  Matka miała dzbanek miodu dla gości, a biskup wykonał postrzyżyny i nagle niegrzeczny syn się zrobił posłuszny.  Rodzice zaprosili całą kolonię do udziału w tym obrzędzie, nie tylko zuchy, ale i też wodzów i panie z kuchni!  Wszystkie włosy zebrane w kociołu zostały podpalone.  Zuchy z odwagą skakały przez ognisko; a Perun nareszcie spokojony zaprosił lśniące słoneczko na to wydarzenie.

Po obiedzie ponownie czas na słowiańskie rzemiosło, tym razem tkactwo.  Zuchy tkały na deseczkach kolorowe materialy, które miały przeróżne użytki; jako zakładka do książki, branzoletka lub ozdoba dla misia.

Niedziela, Hurrah! Dziś zobaczymy się z rodziną i będzimy mogli razem spędzić czas; tyle jest do opowiedzenia, tyle do pokazania.  Słoneczko wstało raniutko i towarzyszyło nam cały dzień.  Ksiądz Stanisław Łabuda przyjechał z Bristolu i odprawił Msze Świętą, po której Druhna Wanda serdecznie wszystkich zaprosiła na uroczyste ognisko.  Zuchy ubrane w swoich strojach słowiańskich, uzbrojeni z toporkami i tarczami defilowały przez pole na teren ogniska.  Kolonia przedstawiła to co nauczyliśmy się o Słowianach; z widowni wybuchły głośne brawa od naszych zachwyconych gości.  Ksiądz Stanisław, razem z najstarszym i najmłodszym zuchem, zapalili ognisko jedną zapałką!  Zuchy i goście wspaniale się bawili, ochoczo spiewali i tańczyli aż nadszedł czas zakończenia i pożegnania sie z rodzinami.

Po kolacji wyszliśmy jeszcze raz do lasu.  Podczas wędrówki Druhna Wanda opowiedziała gawędę o kwiecie paproci.  Zuchy poszły dalej w głębie lasu i doszły do stomnej przepaści.  Tu jakieś kolorowe światełka prowadziły nas do ciemnej jaskini.  Odważne zuchy, uważnie śledząc światełka doszły do jaskini.  Tam znaleźliśmy przepiękny kwiat – to kwiat paproci!  To był wyczerpujący dzień ale pelen wrazen.

4-ego sierpnia, rano, w czasie podniesienia flagi pamiętaliśmy setną rocznicę wybuchu Pierwszej Wojny Światowej.  Na zbiórce Druhna Wanda opowiadała nam o szlaku bursztynowym, opisanym przez wielu handlowców, którzy przybywali na ziemie słowiańskie.  Zuchy szukały bursztynów w basenie pełnym wody, piasku i muszelek, z którego robily ozdobę do mundurka.  Później zuchy zrobiły myśliwskie proce, które wykorzystały w konkursie strzelania szyszek do koła.

Po obiedzie wybraliśmy się na pływalnie aby zdobywać sprawności żabki i pobawić się w wodzie.  Później czekała na nas szczególna niespodzianka, wizyta do ulubionej Stanicy Harcerskiej w St. Briavels.  Stąd wysłaliśmy pozdrowienia w formie nagranej piosenki kolonijnej dla harcerek i harcerzy na obozie we Włoszech przy Monte Cassino:

 

która była odpowiedzią na ich pocztówkę z Włoch:

Wtorek był ostatnim dniem naszego cyklu „Słowianin”.  Druhna Wanda opowiedziała nam o złym i okrutnym Królu Popielu i jego żonie Gerda, o zjednoczeniu plemion słowiańskich przez Mieszka I i jak odbył się Chrzest Polski.  Pod koniec gawędy wpadł Perun, zapowiedział wielką bitwe plemion i potrzebę zdobycia zapasów, których szczegli Niemcy.  Nasze plemiona; Wiślanie, Pomorzanie i Polanie rozpoczyły bitwę, broniąc swoje chorągiewki i próbując umieścić mąke w spichlarzu.  Wiele Słowian straciło swoje życie; Mieszko wszedł na pole bitwy szukając najdzielniejszych z plemion.  Zaproponował żeby się zjednoczyć aby być silniejszymi.  Zjednoczone plemiona poszły za Mieszkiem do grodu gdzie czekała Dobrawa, która przybyla z czeskim biskupem.  Odmówiła ślubu z Mieszkiem aż on, z całym swoim krajem, przyjmą chrzest.  Wpierw zuchy musiały zniszczyć swoich pogańskich bogów.  Dobrawa popchneła totemy i wszystko sie rozpadło!  Z kawałkami totemów, zuchy przeszły przez Bramę Nowego Tysiąclecia Chrześcijaństwa zostawiając swoje pogańskie życie.  Wszyscy poszli na miejsce chrztu, biskup najpierw ochrzcił Mieszka, następnie całą kolonię.  Po chrzcie zuchy spaliły swoje totemy i Marzanny.  Wtedy zaczeła się więc wielka, wspaniała uczta przygotowana przez Panie i Pana z kuchni.  Wszystko było pyszne!

Słowianie byli zdolni w łucznictwie, umieli pływac w rzekach, jeziorach i łowić ryby.  Podobnie do Słowian zuchy uczyły się używać łuki i strzały.  Płyneły sprawnie kajakiem po rzece Wye, dając przykład niektórym wodzom, którzy jakimś sposobem przerobili kajak na łódz podwodną!  Chyba szukali Utopca!!

Już czwartek i nasza kolonia zbliża się końca.  Zuchy nadal szykują się do biegów na gwiazdki, ćwiczą musztrę i wiedzą zuchową konieczną do zdobywania gwiazdek.  Mimo tego jest czas na bardzo długą wycieczkę przez las do rzeki Wye.  Po takim wielkim wysiłku, zuchy zasłużyły na pyszne lody.  Potrzebna nam była energia na powrotną drogę – tym razem cała droga pod górkę!

Każdy zuch dąży do tego żeby zdobywać gwiazdki i z dumą je nosi przy mundurku, nad serduszkiem.  W piątek zuchy imponowały swoją wiedzą i postawą.  Podczas zbiórki, wodzowie, ubrani jak odpowiedne postacie, wręczali zuchom zdobyte sprawności.  Cały dzień bardzo szybko przeleciał i przyszedł czas na nasz ostatni kominek.  Po kominku, przy ciemnym, iglastym lesie do kręgu dołączyła pierwsza pochodnia, przy której zuchy składały obietnicę i otrzymały pierwszą gwiazdkę.  Potem druga i trzecia pochodnia, i wtedy zuchy znów składały obietnicę żeby otrzymac drugą oraz trzecią gwiazdkę.

W ciszy, kolonia poszła na pole przy maszcie; przy kominku zostały tylko zuchy, które tej nocy pożegnały swoje gromady zuchowe i miały wstąpić do szeregów harcerskich.  Po paru minutach oni też dołączyli.  Druhna Wanda, pytała każdego zucha czy chce zostać harcerką czy harcerzem.  Po odpowiedzi “tak”, zuchy uklękły i Druhna uroczyście mieczem od ramienia do ramienia pasowała je na harcerki i harcerze, zdjeła chustę zuchową i założyła chustę harcerską.

Po spuszczeniu polskiej flagi i modliwie, aby uczcić moment pasowania, cała kolonia zgromadziła sie w jadalni na gorące kakao i ciasteczko.  Zuchy poszły spać a nowe harcerki i harcerze dołączyli do grona wodzów przy wspólnym ognisku.  W dolinie rzeki Wye znów rozbrzmiewał śpiew polskiego harcerstwa.
Po tym czasie przygód i przyjaźni nadszedł moment pożegnania i powrotu do domu.  W sobotę przyjechali rodzice.  Kolonia podziękowała naszym Paniom i Pana w kuchni, a potem Druhna Wanda ogłosiła wyniki punktacji szóstek.  Wygrały „Wilki”, a punktację pokoi wygrał mały namiot chłopców; wszyscy otrzymali latarki jako nagrodę.  Poraz ostatni spuściliśmy polską flagę i rozjechaliśmy się do domów.

Do zobaczenia, spotkamy się znow na Swięcie Hufców we wrześniu, tym razem w Swindon.

Przew Grażyna Kowalewska

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s