Exmoor, Anglia, 28 sierpnia – 2 wrzesnia 2014
Dnia 28 sierpnia Hufiec Szczecin rozpoczął obóz wędrowny na terenach Exmoor. Nasz pierwszy dzień rozpoczęliśmy dojeżdżając do Taunton. Na miejscu poszliśmy do sklepu Tesco żeby zakupić potrzebny prowiant, a na parkingu rozpoczęliśmy obóz raportem…
Następnie udaliśmy się do miasteczka Washford, gdzie zaczęliśmy naszą wędrówkę. Już pierwszego dnia doświadczyliśmy uroków obozowania w tak pięknym miejscu. Ciekawe tereny, wspaniałe widoki. Było cudownie. Najbardziej podobała nam się życzliwość tamtejszych ludzi. Po drodze zatrzymaliśmy się na małej farmie, gdzie chcieliśmy uzupełnić zapasy wody. Na miejscu gospodyni oprócz wody podarowała nam kosz śliwek. Około godziny 19:00 rozbiliśmy namioty i przygotowaliśmy się do kolacji. To był udany dzień.
Drugiego dnia niestety zdarzył się wypadek. Jeden z naszych wędrowników zachorował, miał gorączkę i infekcję bakteryjną. Niestety nie mógł kontynuować z nami dalszej przygody. Każdy z nas do końca wędrówki czuł, że kogoś brakuje. Tego dnia naszym celem było dojście do miasta o nazwie Minehead . Doszliśmy tam około godziny 18:00. Nigdy nie zapomnę tego noclegu. Na mapie znaleźliśmy farmę z polem, które prowadzi do morza. Nie tracąc czasu zapytaliśmy farmera czy możemy rozbić kilka namiotów na jego polu. Właściciel nie miał nic przeciwko. Rozbiliśmy namioty około 15 metrów od morza. Usypiały nas fale, które obijały się o skały.
Trzeci dzień był bardzo wymagający. Najbliższe miasto było pół dnia drogi od miejsca obozu, a nie mieliśmy prowiantu, więc od razu po śniadaniu wyruszyliśmy w drogę. W drodze do miasta weszliśmy do niewielkiego rezerwatu ptaków. Koło godziny 16:00 dotarliśmy do miasta Porlock. Kupiliśmy prowiant i ruszyliśmy w dalszą drogę. Wędrówka do miejsca, w którym mieliśmy spędzić noc była bardzo wymagająca, dotarliśmy tam przed godziną 20:00. Zatrzymaliśmy się w wspaniałym miejscu z widokiem na morze. Wszyscy zasnęliśmy bardzo szybko.
Dzień czwarty jest moim ulubionym. Szliśmy prawie cały dzień. Naszym celem było dotarcie do przepięknego miasta o nazwie Lynton i w pobliżu spędzić ostatnią noc. Przez cały dzień trzymaliśmy się szlaku który prowadził na samą górę klifu, z którego można było zobaczyć prawie wszystkie miejsca po których wędrowaliśmy. Kiedy dotarliśmy do miasta zdecydowaliśmy, że musimy spróbować morskiego przysmaku, więc kupiliśmy rybą i frytki. Niedaleko restauracji była kolejka, która zawoziła ludzi na samą górę miasta. Ta kolej była napędzana wodą. Nigdy nie widzieliśmy czegoś takiego. Ale to nie wszystko, musieliśmy znaleźć jeszcze miejsce noclegu, a tereny były bardzo strome. Wybraliśmy miejsce z pięknym widokiem na miasto i na morze. Żeby jeszcze bardziej uczcić nasz ostatni nocleg, druh hufcowy i referent muzyki w Hufcu Szczecin przyjechali nas odwiedzić. Wspólnie zrobiliśmy kominek i opowiedzieliśmy im o wędrówce. Widziałem zachwyt w ich oczach oraz zazdrość spowodowaną nie uczestniczeniem z nami w tej wędrowce.
Dzień piąty był ostatnim dniem wędrówki. Rano wróciliśmy do Bristolu i zakończyliśmy naszą przygodę w ogródku druha Hufcowego. Nigdy nie zapomnę tej wędrówki i jako komendant obozu jestem dumny z wędrowników, że dali rade przejść przez tak wymagające tereny.
Zachęcam wszystkich do odwiedzenia terenów w Exmor.
Czuwaj!
H.O. Michał Grabowiecki
Komendant obozu
Wyglada na to ze mieliscie swietny czas!!!!!!!
Looks like a sick trip!!!!!-Pwd. Piotr Chmielewski-Chicago