Czkalowo, Kazachstan, wrzesien 2014
Kiedy z Kazachstanu pojechałem pracować w Poznaniu, bardzo dużo czasu spędziłem z harcerzami. Nauczyłem się wiele czekawych rzeczy. Jedno z wielu to nocny bieg „Nietoperz”. Co roku na obozie organizujemy bieg na orientacje. Ale to jest obowiązkowo i ciekawe, tak. Zostawia dużo pozytywnych emocji, wrażeń. Ale co to w porównaniu z biegiem nocnym, najbardziej dla młodego człowieka…
Każdy jest młodym, nawet gdy juz mamy wiele lat za sobą. Ale noc, jest nadal porą kiedy chce sie poszaleć. Kiedy czujesz się jak by w świecie tajemniczym, jakimś bajkowym. Każdy ją przezywa po swojemu. Postanowiłem tak, jak przyjade do Kazachstanu, spróbuje zrobić taki samy bieg. Na początku trasa była po teritorium Czkałowa i Pietrowki. Ale w tym roku postanowiłem zorganizować go w lesie. Wyjechało nas pięć osób. Nie dużo. Ale jak juz pisałem że w porównaniu z biegiem na orientacje na obozie, nocny jest dobrowolny. To znaczy dla tych którzy nie boja się stawic przed sobą wielke wyzwania, i dostrzegać ich. Przyjechaliśmy do lasu, rozstawilismy namiot. Wszyscy mieli cos do zrobienia. Jeden szykował kolacje, drugi budował ognisko. Ja wyznaczałem punkty na mapie. W nocy rozpalilismy oficealne ognisko. Usiedliśmy pięcioro wokół ogniska, zaśpiewalismy nasze uliubione harcerskie piosenki. Gawęda o początku „Stepowych Orłów” . Braterska atmosfera. Ciemna, tajemnicza, trzymając w niecierpliwości, ciekawośći tych którzy postanowili walczyć z nią, walczyc ze swoim strachem.
Z obserwcji jednego z harcerzy, który miał przenocowac samotną noc w lesie:
” Moje nocne przeżycie. Przyszedłem do lasu o godzinie 1.10, i bardzo szybko, znalazłem sobie miejsce dla budowy szałasu. Było dużo chrustu, ale mało trawy. O 1.15 zaczełem budowę. 1.20 zaczeło padać. Ale na szczęście padało nie długo. Straciłem na budowę godzinę. Szałas był zbudowany dobrze, po odpoczynku, zaczełem dalej budowac miejsce dla ogniska. 2.35 usłyszałem chałas w lesie, pewnie ptaki. 2.40 niewielki wiatr. 2.50 skączyłem budowe. 2.50 usłyszałem dzwięk przelatającego samolotu. Połozyłem koło siebie żeczy z plecaka. Latarkę, nóż, długopis, zeszyt, po któremu zaczeli biegac różnego rodzaju robaczki. 2.52 usłyszałem dzwięk samochodu. 2.57 zaczą sie mocny wiatr i znowu zaczeło padac. Pomyśliałem, jak by mój szałas nie zdmuchneło. Poczucie strachu narazie odczuwam. 3.00 czekawe co będzie dalej. 3.08 trochę zmarzłem. 3.11 przypomniałem sobie momenty z biegu. 3.30 położyłem się. 3.31 znowu samolot. 3.33 znowu jakiś trzask w lesie, gałęzie spadają z dzew od wiatru, tak pomyśłiałem. 4.00 zaczynam zasypiać. 4.30 obudziłem sie. 5.02 Usłyszałem jakiegos ptaka. 6.25 czerwony wschód słońca. 6.50 zamaskowałem swoje miejsce noclegu. Spakowałem plecak. O 7.00 nad moją głową przeleciały dwa żurawia. 7.24 wyżeżbiłem swoje przezwisko „Lisek” . Zrbiłem zdjęcie. 8.20 ide z powrotem.”
Jak wszyscy sie zebraliśmy na miejscu, zaczeliśmy pakować swoje rzeczy do samochodu. Zjedliśmy śniadanie i wróciliśmy. Akurat nam sie udało zdązyć na mszę. Podziękowalismy Pana Boga za noc, za bezpieczny bieg. Czułem sie dumny z tego że mimo tego że może sie nie wyspaliśmy, byliśmy brudni, nasze mundury pachniały dymem. Dumny za to że nasza piątka walczyła ze strachem, ze swoimi słabościami w tej nocy, że bylismy razem, i odczuwalismy braterstwo, że harcerstwo połączyło nas. Wrócilismy juz inni. Odważni i śmiali. Doświadczeni, i pełni eomocji. Kolejna przygoda za nami.
Na Apelu pod koniec miesiąca Wiktor Lisniewski „lisek” dostał sprawność „Nietoperza” i metalowy znaczek. A reszta dostała wielką motywacje na kolejny rok.
Aleksander Udoczkin