Wędrówka miała się rozpocząć o godzinie 9:15, ale druh Sebastian spóźnił się na pociąg i wszyscy czekaliśmy na niego na peronie. Przyjechał po godzinie. Przez pierwsze godziny wędrówki pogoda nam dopisywała i nic nie zapowiadało czterogodzinnego deszczu.
Podczas pierwszych dwóch godzin marszu druh Maciek zadawał nam pytania związane z przygotowaniami na wyprawę, co ze sobą zabrać, jak spakować rzeczy, co i jak jeść. Po dwóch godzinach zrobiliśmy pół godziną przerwę na obiad. W tym czasie hufcowy pokazał nam jaki prowiant powinno się zabrać na kilkudniowe albo tygodniową wędrówkę i jak go przyrządzić. Niestety po dwóch godzinach zaczęło padać i to padać bardzo mocno.
Rano nic nie zapowiadało deszczu więc ja i Sebastian nie wzięliśmy przeciwdeszczowych kurtek i jak łatwo się domyślić, przemoklismy do suchej nitki. To dało nam dobrą lekcje na przyszłość.
Przez kolejne godziny wędrowaliśmy mokrzy i zmęczeni po pięknych szlakach Peak District. Na szczęście wszystkim dopisywały homory, było dużo śmiechu i co najważniejsze, ani razu nie zgubilismy się podczas tej wędrówki. Przez cały czas morale były wysokie dzięki żartów i spiewom.
Mam nadzieje, ze ta wyprawa zostanie długo w naszej pamięci i z niecierpliwością czekamy na następne.
Czuwaj!
Bartek Kubowicz Wyw.
Brawo chłopcy,…. ale pójść na wędrówkę w północnej Anglii bez przeciwdeszczowej kurtki to naprawdę dobra lekcja na przyszłość! Super!
Czuwaj!
Dh Naczelnik