Fenton, Anglia, 28-30 Sierpnia 2015
Co za wspaniale trzy dni, aby zakończyć wakacje 2015. Z różnych stron, pociągami, samochodami przybyli: wędrowniczki i wędrownicy, młodzi i starsi, aby spędzić ostatni weekend wakacji we wspólnym gronie…
W pierwszy dzień po chwilach euforii i uściskach powitalnych, zostaliśmy podzieleni na czteroma osobowe grupy. Naszym pierwszym zadaniem było rozwiązanie zakodowanej wiadomości, nagroda za wykonanie tego zadania były przepyszne hot-dogi. Tradycji musiało stać się za dość i wieczorem odbył się kominek. Łza zakręciła się nam wszystkim w oku, bo przypomnieliśmy sobie nasze przewspaniale ogniska zlotowe. Po ognisku mieliśmy nasza nocną kawiarenkę z pyszna ciepłą czekoladę i ciasteczkami idealny czas, aby powspominać zlot. „Nocne wędrownicze rozmowy” przeciągnęły się do wczesnych godzin rannych.
Rano skoro świt stanęliśmy wszyscy w pełnym umundurowaniu, aby oficjalnie rozpocząć Złaz. Po śniadaniu wyruszyliśmy na wędrówkę. No i praca z mapą bez GPS! Musieliśmy dotrzeć do miejsc zaznaczonych na mapie, i wykonać zadania. Jednym z nich było zmieścić cala grupę wędrowniczą do budki telefonicznej, czuliśmy się trochę jak szprotki w konserwie. Na końcu wędrówki w jakiś „magiczny” sposób większość grup spotkała się w miejscu o nazwie „The Friendship Inn”, i pracowała nad budowa swoich przyjaźni!
Zmęczeni po wędrówce znaleźliśmy resztki energii, aby pograć w „Rounders”, co za gra najbardziej bolały mnie mięsnie policzkowych twarzy od śmiechu!
Po tak aktywnym dniu wzięliśmy czynny udział we Mszy Sw. Chwila na refleksje, modlitwę i podziękowanie za to, ze możemy być razem w gronie harcerskim.
Kiedy już słonce schowało się za horyzont usiedliśmy przy ognisku. To było moje pierwsze ognisko wędrownicze i na pewno je nigdy nie zapomnę, atmosfera była wspaniała, nigdy tyle nie tańczyłam.
Po ognisku mieliśmy wspaniałą niespodziankę, wtuleni w koce oglądaliśmy film o Enigmie, było to nawiązanie do tematu ze zlotu i naszego złazu. Kakao w jednej ręce i popcorn w drugiej z opadającymi powiekami, ale z determinacji oglądaliśmy ten wspaniały film. Po filmie nikt nie planował iść spać, szkoda było czasu na sen i znowu śpiew, wspomnienia i przyjacielskie pogawędki.
Rano z powiekami na zapałki zjedliśmy śniadanie. Trochę pakowania, ale jeszcze nie czas na wyjazd. Kolejny wspaniały dzień złazowi, co za atrakcje! Mieliśmy okazje poczuć się jak chomik w plastikowe kuli (Bubble football) bez odczucia grawitacji była to wspaniała zabawa z dużą ilością straconego potu. Potem czas na gimnastykę mózgów, musieliśmy rozwiązywać różne zagadki. Po objedzie bawiliśmy się w biznesmenów, wymyślaliśmy różne rzeczy, aby potem je sprzedać, szkoda tylko, ze na niby.
No i koniec, sprzątanie, łzy, uściski i czas do domu.
Dziękuje wam wszystkim, za mój pierwszy Złaz był niezapomnianym przeżyciem. Do zobaczenia! Czuwaj!
Dhna Nadia Julia Tarkowska, pion.
Wędrowniczka z Hufca Pomorze, Anglia.