Wędrównicy w górach argentynskich – „Cała Energia”

Capilla del Monte, Argentyna, 18 – 21 stycznia 2016r.

Przez cztery dni w styczniu 9 wedrowników z Argentyny przeszli góry w okolicy Cordoby trasa: Ascochinga – La Cumbre – Capilla del Monte. Tu kronika ich przygód…

Dzień 1:

Wstaliśmy rano, po 6tej. Dzięki Polskiej Macierzy Szkolnej, mogliśmy spać w barakach, aby mieć już cały nasz sprzęt w plecaku, i szybko zjeść śniadanie i wyjść na wędrówkę.

Dh. Hm. Tomek Kwiatkowski i Pipek Bielewicz nas zostawili samochodami, gdzie zaczynała się nasza trasa, tam gdzie kończy się asfalt, i zaczynały  się nasze ślady.

Po pierwszej godzinie wędrowania już byliśmy w górach. Cala grupa chodziła w tym samym rytmie, i razem. Żaden harcerz nie miał trudności aby chodzić ze swoim plecakiem, który nie tylko miał swoje ubrania ale tez i  sprzęt, tak jak część namiotu, prowiantu wyprawy i butelki z woda. Nie mieliśmy możliwości zwarzyć plecaki, ale ważyły  około 11 az 14 kg.

Od pierwszego momentu, trasa wędrówki nie była 100%owo znana. Aby dojść do Uritorco, trzeba było zejść z  drogi, i wejść na szlaki  gór.

Pierwsza próba była przejść „Rancho Las Moras”, aby wejść na szlak. Ale nie mogliśmy przejść, bo właściciele nie pozwalali nam. Musieliśmy wrócić przez nasze ślady na drogę i szukać miejsce aby rozłożyć nasz podobóz. Już była 6ta, i mogliśmy znaleźć miejsce.

Nasz pierwszy podwieczorek wędrowny, odbył się w chłodnym strumyku przy obozie. Tez nasza pierwsza Rada Wędrowna. Na tej radzie,  zdecydowaliśmy  nasze jutrzejsze plany. Plan A, szukać szlak do gór, wiedząc ze może się tak stać jak dzisiaj i wrócić do obozu. Plan B, chodzić przez drogę do „La Cumbre”  aby później autobusem przybliżyć  się do Uritorco.

Tak się stało, wszyscy razem zdecydowaliśmy zmienić trasę i dojść  w jednym dniu do La Cumbre.

Po podwieczorku jedni grali w TRUKO (Znana gra karty w Argentynie) inni się uczyli grać, a ostatni gotowali ryz na kolacje. Nasz talerz  nie tylko miał biały ryz ale i tez wspaniały tuńczyk. Ogromny garnek został czysty jak nowy.

W nocy mogliśmy się połączyć z telefonem komórkowym, i zadzwonić do naszych rodzin. Tez mogliśmy zdać raport komedzie na obozie w La Granja, aby wiedzieli ze nasza trasa była  zmieniona.

Dzień 2gi:

Już od 6tej rano wędrownicy spakowaliśmy cały nasz obóz, y chodziliśmy przez „Sierras Chicas” (Mały łańcuch górski). Rytm był dobry, w mniej niż 5 godzin przeszliśmy prawie 10 km w górę.

Przed dojściem do El Rosario, mieliśmy wspaniały teren aby odpocząć. Rzeka obok i cien wysokich i grubych sosen, tworzył nasz podobóz.

W tym miejscu zjedliśmy wspaniale kluski spaghetti, które miały być a sola. Jak zaczęliśmy wędrówkę nie zorientowaliśmy się ze nie było soli w naszych plecakach. Trudno, tak zaczęliśmy  nasza wyprawę.

Po ciszy była kąpiel. Jedni tylko chcieli spać, także tylko mała grupa była w wodzie.

O 4tej zaczęliśmy nasza druga część  chodzenia. Brakowało jeszcze 10 km do La Cumbre, ale to było już w rośnym spadzie. O 8mej już wchodziliśmy na ulicy w La Cumbre, szukając kampingu.

O 9tej, mieliśmy podobóz rozpakowany i chcieliśmy  bez ciężaru, szukać sklepu z tania pizza,  aby tam sobie skombinować kolacje.

Potem kąpiel pod prysznicami z ciepłą woda, i do śpiworów. Jutro jeszcze nas czekała ciężka praca, przed powrotem do obozu  w La Granja.

Dzień 3ci:

Wiedzieliśmy ze o 12:30ci  był limit czasu aby zacząć trasę na górę Uritorco. O 10tej 30ci czekaliśmy na autobus, który dopiero o 11: 20 nas zabrał.

Czas nas pospieszał. Bardzo mało czasu. Już była 12ta i brakowało jeszcze do wejścia do parku.

O 12tej 26, mieliśmy papiery autoryzacji brakowało nam 4 minuty! Ufff

Zostawiliśmy wszystkie plecaki w bufecie, i do jednego wpakowaliśmy wszystkie nasze mundury.

Cala trasa była podzielona na 5 przystankow. (C/D/E/F/G i H)

2016.03 Argentyna wedro - mapa

Na piątym przystanku mogliśmy naładować manierki, które już były puste.

Już od wejścia do parku, administratorzy mówili nam ze na pewno nie skończymy trasę, bo już bylo późno. Mieliśmy do 2:30pm. aby dojść do 5tego punktu.

O 2:23pm. doszedł nas ostatni wędrownik do punktu, i mogliśmy przejść.

Teraz mieliśmy do 4tej, aby dojść do szczytu.

Na szczęście ostatni wędrownik doszedł o 3:30pm.  i mogliśmy wszyscy dokonać  nasz cel.

Już w mundurach, odbył się obrzęd przyrzeczenia nowego wędrownika Agusta Dyforta. Cala ceremonia odbyła się pod okiem innych ludzi którzy w tym samym momencie byli na szczycie.

Cala trasa była rekord dla nas. Normalnie się potrzebuje 4 godzin aby dojść do szczytu.Tym razem doszliśmy w 2 godzinach i 30 minut.

I zeszliśmy w 1 godzinie i 30 minut.

Potem szybko do autobusu i wrócić do obozu w tym samym dniu.

Wędrownicy Komendy Chorągwi Argentyny chcą serdecznie  podziękować następującym druhną  i druhów, którzy pomogli aby ta wędrówka mogła się świetnie zrealizować:

– Hm Gustaw Dubnicki – za prowiant i Zaufanie
– Hm Barbara Czajkowska – za podanie sprzętu pierwszej pomocy i ekstra prowiantu.
– Hm Tomek Kwiatkowski , Druhnę Gisela Kogut i Pipek Bielewicz za transport i wsparcie duchowe

Uczestnicy:
Komendant Wyprawy: Dh Phm Jan Pawel Uzarowicz
Wedrownicy: Dh Cwik Mikolaj Dobski
Dh Cwik Jan Sperli
Dh Wyw Federik Tendera
Dh Wyw Mikolaj Wojcicki
Dh. Wyw Uriel Lachowicz
Dh. Wyw Lukasz Dubnicki
Dh. Wyw Julian Wojcicki
Dh Ml Augustin Dyfort

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s