Dzień Zucha w Slough

Slough, Anglia, 26 czerwca 2016

Wczesnym rankiem tuż po świcie, w niedzielę 26 czerwca 2016, sporo bardzo szczęśliwych zuchów było delikatnie obudzonych przez rodziców.  Słoneczko nie dawno wstało, zostawiło po sobie złote ślady na niebie i nawet chór ptaszków jeszcze spał i milczał!  Moglibyśmy jeszcze skorzystać z więcej czasu w łóżeczku, ale chwileczkę; zabawa i przygoda czeka na nas w Slough – wstajemy!

2016.07 Dzien Zucha Slough 1

Zuchy i skraty z hufców ‘Pomorze’ i ‘Szczecin’ zebrały się na Msze Świętą w parafialnym kościele w Slough.  Tu Ksiądz Dawid wprowadził nasze totemy i serdecznie nas przywitał.

Po Mszy Świętej szybko zebraliśmy swoje rzeczy i wybraliśmy się do Polskiego Ośrodka.  Tu ustawieni w naszych gromadach i gromadkach zebraliśmy się na poranny apel.  Dowiedzieliśmy się wtedy że to będie bardzo szczególny dzień- zuchowa olimpiada.  Wtedy harcerki wprowadziły olimpijską flagę.  Za nimi nasze totemy i pochodnia trzymana przez harcerkę i harcerza którzy umieszczyli ją na stojaku wbitym na polu przy sali.  Druhna Iwona Tarkowska przywitała wszystkich na pierwszej w naszych hufcach ‘Zucholadzie’.  Opowiadała o zasadach olimpijskich, o współpracy i wzajemnej pomocy i wsparcia.  Skończyła mówiąc, że sportowcy, żeby umieli walczyć o medale potrzebują paliwo, więc czas na obiad.  Po obiedzie, przebrałyśmy się w stroje sportowe i zebrałyśmy się przed salą na wiadomości o dalszych zajęciach.

Zuchy i skrzaty zostały podzielone na osiem szóstek, wszystkie otrzymały wskazówki na dalsze wyzwania.  Wszyscy nie mogli się doczekać zabawy i gier na siedmiu stacjach.  Najpierw slalom z piłeczkami na rakietach tenisowych; najpierw jedna, potem dwa a na koniec aż trzy.  Sprawność i zręczność była bardzo potrzebna aby wygrać ten wyścig, ale nasze zuchy i skrzaty wspaniale pokazali swoje zdolności do takiego zadania.

Gra w dwa ognie była następna konkurencja.  Matki kierowały swoje zespoły; a zuchy i skrzaty sprawnie próbowali omijać piłkę i ‘spalić’ opozycje.

Pod rozległym drzewem znaleźliśmy dwie druhny ‘nutki’ z gitarą i jednego druha.  Jak wiemy, zuchy lubią muzykę więc z radością ćwiczyły swoje struny głosowe!  Każda szóstka miała okazję pośpiewać i nauczyć się fajną piosenkę „choć tak mało mamy lat” – idealna piosenka dla zuchów i skrzatów!

Głosy wyrobione, wyćwiczone; znów czas sobie pobiegać.  Tym razem szóstka podzielona na dwie drużyny które konkurowały między sobą w biegu sztafetowym.  A każdy zuch i każdy skrzat uważają się za olimpijczyków więc z pełną determinacją wszyscy starają się wygrać i zdobyć medale.  Tak też było w naszej zucholadzie.  Medale były konieczne z dumą wisiały naokoło szyi.

W międzyczasie, co chwile słyszeliśmy południowe amerykańskie rytmy pochodzące z otwartych drzwi sali.  Czy przyjechali jacyś gości z Brazylii?  Długo nie musieliśmy czekać; wchodząc na sale przywitały nas kolorowo ubrane panie, w pięknych kolorowych spódnicach, z brązoletkami na rękach i dużymi złotymi kolczykami.  Przedstawiły sie jako Manuela i Juanita.  Te panie pokazały nam jak tańczy się brazyliską salsę do której szybko dołączyły się wszystkie zuchy.  Ale fajna była zabawa!

Na końcu, ostatnia stacja było też tak samo wymagająca jak inne.  Rzut piłką za siebie, ale to nie był łatwy rzut, bo celem była brama.  Zajęcia skończone, a tu gwizdek; Druh Maciek Olech zwołał zbiórkę wszystkich na boisku siatkówki.  Poprosił żeby zuchy i skrzaty usiedli naokoło boiska i zaprosił nasze dwie brazylijskie panie, Manuelęi Juanitę, żeby wybierały sobie drużyny ze zgromadzonych wodzów.  Jakie to będą zawody?

Drużyny wodzów stały rozłożone wokół boiska, każda otrzymała kubeczek wody.  Gwizdek rospoczął sztafetę wodzów którzy biegnąc podawali sobie kubeczki wody.  Celem było przebiec jak najszybciej takżeby w kubku zostało jak najwięcej wody – nie łatwe zadanie i nie jeden z wodzów skończył roche przemoczony!!

Po tak wspaniałej zabawie, czas się przebrać w mundurki i usiąść w kółku na kominek.  Nasze ulubione zuchowe piosenki i wesołe pląsy wypełniły salę i popłyneły na zewnątrz przez otwarte drzwi i rozweselając osoby na podwórku.

Wszystko co dobre musi się skończyć, a Dzień Zucha nie był wyjątkiem.  KPH Slough przygotował pyszny podwieczorek, i wszyscy nasyceni i pełni wrażeń, chociaż trochę zmęczeni wrócili do domku.

Grażynka Kowalewska 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s