Gdańsk/Kaszuby, Polska, sierpien 2016
W tym rok była 60-ta rocznica Hufca Wilno, więc zrobiliśmy nasz dwu tygodniowy obóz hufca pod nazwą ‘Ojczyzno Moja’ w okolicach miasta Wilna w Litwie. Spędziliśmy wspaniały czas, a dla wędrowników to nie było koniec bo po zakończeniu obozu, pojechaliśmy do Gdańska i na Kaszuby, gdzie zrobiliśmy obóz wędrowny pod nazwą ‘Łabędzie’. Mieliśmy 10ciu wędrowników z naszej drużyny wędrowników 13DW na obozie, i nasz komendant był phm. Marek Peplinski, nasz hufcowy…
Rozpoczęliśmy obóz w ostatnim dniu obozu stałego w Wilnie, i zrobiliśmy otwarcie obozu w pełnym mundurze, w Starym Miscie, pod Ostra Brama i wiele osób z nas robili zdjęcia. Pojechaliśmy autobusem do Gdańska przez noc, nie było za wygodno ale spaliśmy całą podróż.
Kiedy obudziliśmy się już byliśmy w Gdansku wczesnym rankiem. Odwiedziliśmy Muzeum Solidarności i Jarmark Dominikański, który już bywa więcej niz 750 lat. Przejechaliśmy rowerami całe miasto zwiedzając również stadion ‘bursztynowy’ ekipy Lechia Gdańsk i też plażę w Sopocie. Zwiedziliśmy grób Józefa Grzesiaka ‘Czarnego’, patron naszej drużyny, który był słynnym drużynowym Czarnej Trzynastki we Wilnie i jest pochowany we Gdańsku.
Kiedy opuściliśmy Gdansk, pojechaliśmy na Kaszuby, żeby zrobić spływ kajakowy na rzece Wda przez kilka dni.
Rozpoczęliśmy w Lipuszu i popłynęliśmy w pierwszym dniu aż do Wdzydze Tucholskie na jeziorze Wdzydzkim. Na początku było bardzo śmieszne bo nikt oprócz komendanta mógł trzymać kajak prosto i ponieważ rzeka była wąska to często chłopcy wjechali do brzegu. Było wiele przeszkód bo w róznych miejsc były przewalone drzewa i musieliśmy jakoś ich przejść. Na koniec pierwszego dnia musieliśmy przepłynąć część jeziora i już bylismy zmęczeni a wiatr wiał przeciwko nas. To było ciężko.
Następny dzień popłynęliśmy do wioski Wojtal zwiedzając „Kręgi Kamienne w Odrach” po drodze. Widzieliśmy dużo łabędzi, a najlepsze było kiedy musieliśmy przepłynąć kajakami pod mostami, bo nie było zbyt wiele miejsca bo woda była wysoka, i większość wedrowników spadli do wody.
W ostatni dzień chłopcy pierw mieli krótką lekcję jazdy na koniu i potem popłynęliśmy do Czarnej Wody i dalej do wioski Czarne gdzie skończyliśmy. Rzeka albo była teraz szersza albo chłopcy sie nauczyli troche bo mniej wjeżdzali na brzeg.
Czas na spływie był bardzo fajny i pomogło nam że pogoda się dopisała i wieczorami mieliśmy ogniska z naszymi gospodarzami po drodze i te były żywe i głośne. Wróciliśmy do naszych rodzin w Anglii i w Polsce zmęczeni ale zadowoleni bo mieliśmy bardzo przyjemny czas na obozie pełen wspaniałych wspomnien, i wszyscy już chcą wrócić.
H.O. Maciek Peplinski
drużynowy 13DW