Symonds Yat, Anglia, lato 2016
Po całym roku czekania na tę chwilę, nadeszła pora na kolonię zuchów z Hufca Bałtyk. Nasz dzień zaczął się od porannej mszy po której nasze uśmiechnięte i pełne energii zuchy, wraz z równie podekscytowanymi druhnami, wyruszyły autokarem na śliczne i spokojne tereny Forest of Dean, Symonds Yat. Kiedy dojechałyśmy na miejsce, rozpakowałyśmy autokar i wzięłyśmy nasze walizki oraz plecaki do naszego domku. Zuchy zostały zaprowadzone do swoich sypialń i razem z druhnami wnosiły i rozpakowywały swoje walizki z przyborów do spania…
Po podścieleniu łóżek, nadszedł czas na pierwszą grę kolonijną! Zuchy zostały podzielone na swoje szóstki i w tych szóstkach dostały zagadkę. Te zagadki były napisane szyfrem , więc najpierw dziewczynki musiały je odszyfrować a potem odgadnąć odpowiedz. Następnie, zuchy poszły szóstkami do lasu. Tam szły za danym obrazkiem z jakimś zwierzątkiem do celu gdzie znalazły ‚skarb’. Tym skarbem były nasze piękne kokardy kolonijne które zuchy nosiły przy mundurkach przez całą kolonię. Druhna Paulina opowiedziała nam o tym jak powstała nazwa ‚Teddy Bear’ na misie pluszowe i był też oczywiście nasz pierwszy kominek. Podczas kominku, Druhna Paulina dawała zuchom wskazówki dążące do tematu tegorocznej kolonii. Zuchy dowiedziały się o misiach, świnkach, królikach, osiołkach i przywiozły też swoje własne misie pluszowe. Zuchom trudno było odgadnąć temat ale z małą pomocą powoli się udało. Jaki to był temat pytacie? Kubuś Puchatek! Nasz przyjaciel który kocha jeść, a szczególnie swoje małe co nie co.
Następnego dnia przy raporcie, Druhna Paulina oficjalnie rozpoczęła kolonię pod tytułem ‚Stumilowy Las’. Zuchy rownież poznały nazwy swoich szóstek- Kłapouchy, Sowa, Prosiaczek i Tygrysek- czyli imiona niektórych przyjaciół naszego wspaniałego Kubusia. Zuchy już miały swoje kokardy a więc nadszedł również czas na to żeby druhny, które zdaniem zuchów zasłużyły, otrzymały swoje piękne chusty kolonijne. Po śniadaniu, udałyśmy się na pierwszą zbiórkę w gromadach. W gromadzie zagadki były szóstki Kłapouchy i Prosiaczek a w gromadzie mruczanki były szóstki Sowa i Tygrysek. Popołudniu był śpiew i majsterkowanie. Zuchy i druhny musiały namalować maski zwierzątek ich szóstek. Podczas kominka rozpoczęłyśmy przygodę z Kubusiem poprzez słuchanie o jego wyprawach i codziennych historiach podczas gawędy.
Codziennie rano odbywały się gimnastyka, zbiórka przy maszcie i inspekcja. Codziennie miałyśmy zbiórki w lesie w naszych gromadach. Zbiórki były związane z gawęda z poprzedniego wieczoru. Była zbiórka o Sowie, o pszczołach, o miodzie i o rożnych zwierzętach znajdujących się w różnych miejscach na świecie. Zuchy dużo się nauczyły poprzez zbiórki i zabawy.
Majsterkowanie było bardzo ekscytującą częścią dnia. Druhny wpadły na pomysł zrobienia uli- miejsca gdzie mieszkają pszczoły i skąd pochodzi małe co nie co Kubusia. Zuchy dobrały się w parach i każda para dostała nadmuchany balon. Dostały też pocięte kawałki gazet i klej. Zuchy nakładały warstwy gazet na balon używając dużo kleju żeby wszytko się dobrze trzymało. Kiedy balony były już dobrze oklejone, zawiesiłyśmy je żeby wyschły. Na następny dzień, naklejone warstwy papieru były już twarde is suche, więc zuchy mogły użyć kreatywności i je pomalować! Były bardzo ładne i starannie pomalowane a zatem powieszone zostały na ścianach w naszym domku żeby pokazać rodzicom.
Druhna Jola wraz z Druhną Bogną uczyły nas nowych piosenek i nawet takich które one same kiedyś śpiewały jako zuchy. Bardzo podobało mi się to, że miałyśmy taką okazję do nauki czegoś innego. Myślę, że zuchom najbardziej podobało się wtedy kiedy uczyły się piosenek związanych ze zwierzątkiem ich szóstki, które później śpiewały na kominkach.
W piątek nadszedł czas na naszą pierwszą wycieczkę! Zuchy nie miały pojęcia do póki Druhna Paulina zaczęła rozdawać nasze śliczne bluzki kolonijne. Były one niebieskie a na nich narysowany był balonik z napisem „KP” (Kubuś Puchatek). Pojechałyśmy na basen i zuchy miały okazję żeby dostać sprawność żabki. Wszystkie zuchy dobrze się bawiły i cieszyły się pierwszą wycieczką. Po basenie, zuchy miały okazję wybrać się do sklepu. Niektóre zuchy okazały się być bardzo oszczędne, ponieważ wolały zatrzymać pieniążki na wypadek gdybyśmy pojechały na jeszcze jedną wycieczkę i tam byłby lepszy sklep.
Po powrocie z wycieczki, był czas na przygotowania na dzień gości. Zuchy robiły ciasteczka miodowe dla rodziców, sprzątały a inne rysowały i pisały to co zdarzyły już zrobić i się nauczyć przez pierwszy tydzień na kolonii. Zuchy nie mogły się doczekać żeby zobaczyć swoich ukochanych rodziców.
Następnego dnia był czas na ostatnie przygotowania przed przyjazdem rodziców. Zuchy ubrały się w mundurki i cierpliwie oczekiwały spotkania z rodzicami. Kiedy rodzice dotarli na miejsce, nie było końca uściskom i całusom. Zuchy przebrały się w bluzki kolonijne i wyruszyły poza teren na pare godzin. Po powrocie, był czas na mszę święta i na tę okazję specjalnie przyjechał do nas kochany ksiądz. Potem był też czas na kominek i ciasteczka miodowe. Pycha. Po wyjezdzie rodziców niektóre zuchy się troszkę zasmuciły ale były wesołym towarzystwie więc szybko zmielił się ich wyraz twarzy. Wszystkie zuchy opowiadały o swoim dniu spędzonym poza terenem i co robiły i co jadły. Bardzo się cieszyłam, że tak miło spędziły ten dzień.
W niedzielę poszłyśmy na Symonds Yat Rock, żeby zuchy mogły zobaczyć stamtąd widoki i rzekę Wye. Było bardzo piękne. Ogólnie na terenach Forest of Dean widoki i zachody słońca były imponujące i przyjemne do oglądania.
W poniedziałek był czas na naszą najlepszą i najciekawszą wycieczkę…
Była to wycieczka do zoo! Pojechałyśmy do zoo w Bristolu. Gdy dojechałyśmy na miejsce, zuchy nie mogły się doczekać, aż zobaczą przeróżne zwierzątka i będą mogły kupić pamiątki lub prezent dla rodziców albo rodzeństwa. Wszystkie szóstki wyruszyły w swoją własną stronę ze swoimi druhnami. Widziałyśmy między innymi foki, pingwiny, kangury, motyle, lwy, nietoperze, żółwie, surykatki, goryle i wiele, wiele innych wspaniałych i interesujących zwierzątek, których nie widzimy na codzień. Pod koniec zwiedzania, zuchy mogły iść do sklepiku z pamiątkami. Był on zapełniony wszelkimi drobiazgami, które nadawały się na prezenty i pamiątki. Jestem pewna, że zuch nie chciały wracać do domu ale niestety musiałyśmy wrócić na nasz teren.
W środę były urodziny Druhny Natalii. Nie mogło się oczywiście obejść bez niespodzianki. Kiedy druhna wybrała się na spacer do lasu z innymi druhnami, zuchy rysowały dla niej i pisały kartki urodzinowe. Druhna Paulina zrobiła specjalną kartkę urodzinową dla Druhny Natalii, którą podpisały wszystkie zuchy i druhny. Gdy Druhna Natalia wróciła, wyskoczyłyśmy wszystkie z ukrycia i zaczęłyśmy jej śpiewać. Druhnie tak się spodobało, że aż się wzruszyła. Udało nam się ją zadowolić w tym specjalnym dniu.
Przez następne dni, zuchy miały wiele okazji na zdobycie sprawności i bardzo dobrze im to szło. Widać było, że zuchom zależy na dostawaniu sprawności i specjalnych odznak od Puchatka. Podczas kominka, druhny rozdawały specjalne odznaki zuchom które zrobiły coś żeby się wyróżnić i być pomocnym zuchem- zuchy bardzo się starały. Wszyscy wiemy, że zuchy są bardzo sprytne, więc zaliczanie punktów na sprawności miały w małym palcu. Pod koniec kolonii, każdy zuch miał przynajmniej jedną sprawność więcej do przyszycia na rękaw od mundurka.
W czwartek popołudniu miałyśmy piknik z Kubusiem Puchatkiem. Miałyśmy swoje własne małe co nie co, czyli rozpuszczone pianki na herbatniku i przepyszne kakao. Po uśmiechach było widać, że zuchom smakowało.
W piątek zuchy miały okazję dostać następną gwiazdkę lub swoje słoneczko. Druhny ustawiły się w rożnych miejscach na polu i zuchy miały bieg na gwiazdki i słoneczka. Wszystkie zuchy spisały się na medal. Wykazały się wiedzą o byciu zuchem i widać było, że im zależało na zaliczeniu następnego etapu w życiu zuchowym. Po naszym ostatnim kominku, wszystkie zuchy i druhny wybrały się na specjalną uroczystość, która tradycyjnie odbyła się przy ognisku. Zuchy dostały swoje gwiazdki i słoneczka i wróciłyśmy pod maszt żeby spuścić flagę. Zuchy które we wrześniu będą pasowane na harcerki wróciły z druhnami na plac ogniska i dowiedziały się trochę o harcerstwie i jął wyglądają ogniska. Mam nadzieję, że im się podobało.
W sobotę rano, widać było, że wszyscy się trochę smucili bo za pare godzin miał być wyjazd. Po śniadaniu, zuchy poszły do pokoju wraz z druhnami żeby wszystko spakować. Był też czas na ogólne sprzątanie budynku. Kiedy pakowanie i sprzątanie dobiegło końca, był czas na obiad i ostatnią zbiórkę przy maszcie. Druhna Paulina ogłosiła punktację i każda szóstka dostała jakąś nagrodę za swoje miejsce. Wszystkie druhny też dostały małe co nie co i niektóre nawet się wzruszyły. Po spędzeniu dwóch tygodni w takim pięknym miejscu i z takim wspaniałym gronem, robi się jednak przykro jak nadchodzi czas wyjeżdżania do domu pomimo tego, że tęsknimy też za rodziną i swoim własnym łóżkiem.
Nadszedł czas na pakowanie walizek do autokaru i wyjazd z terenów Forest of Dean. Podczas drogi, żeby się nie smucić, śpiewałyśmy sobie rożne piosenki i dużo się śmiałyśmy. Gdy dojechałyśmy do Londynu, był czas na pożegnanie, uściski, łzy i obietnice na spotkanie się we wrześniu na pielgrzymce do Aylesford. Nasza kolonia wtedy właśnie dobiegła końca.
Druhna Amelia Pałega pion