Penrhos, Walia, 24 lipca – 6 sierpnia 2016
Kolonia Zuchowa Hufca Gdynia
Słoneczne , niedzielne przedpołudnie mimo złocistych, letnich promieni pełne było maminych łez, które czule żegnały swoje zuchy na najdłuższe w roku dwa tygodnie J Z pękatymi plecakami i głowami pełnymi marzeń i planów wyruszyliśmy w poszukiwaniu nowej przygody, która tym razem miała nas przenieść w prehistoryczne czasy jaskiniowców, mamutów i szablozębnych tygrysów…
Szczęśliwie dotarliśmy do jaskini w Penrhos, gdzie w pobliskim ogrodzie zajęliśmy się poszukiwaniem jaj dinozaurów. Po umieszczeniu ich w ciepłych, bezpiecznych i własnoręcznie zrobionych gniazdach czekaliśmy z niecierpliwością, zastanawiając się, co wykluje się z tajemniczych jaj. W pierwszym tygodniu, jak przystało na jaskiniowych ludzi, zajmowaliśmy się głownie tropieniem i przygotowaniem narzędzi do polowania, bo cóż to za jaskiniowiec bez maczugi, czy oszczepu. Szyliśmy stroje z futer i skór dzikich zwierząt, uczyliśmy się porozumiewania bez użycia słów, co sprawiło wiele trudności, ale i radości wszystkim młodym jaskiniowcom jak i ich wodzom.
Poznawaliśmy również dziką okolicę szukając pradawnych roślin, ziół i podziwiając odległe wzgórza, wśród których niejeden z nas wypatrzył złowrogo wyglądający wulkan. Poruszeni takim odkryciem i natchnieni twórczą weną, ruszyliśmy prędko do naszej jaskini, by jak najszybciej utrwalić to, co udało się nam zobaczyć. Efektem żmudnej pracy były ulepione z gliny wulkany, które każdy z nas z radością pokazał niedzielnym gościom z odległej przyszłości. Każda gromada naszego plemienia wykonała też własny totem, który z dumą zaprezentowała. Jednym z najważniejszych wydarzeń dla młodych jaskiniowców było odkrywanie postępu cywilizacyjnego i budowanie jaskiniowych samochodów.
Przez dwa tygodnie każdą wolną chwilę umilaliśmy sobie śpiewem i tańcami, każdego dnia poznawaliśmy prehistoryczne zwierzęta i zwyczaje naszych pradawnych przodków jedząc i pijąc wedle prastarych zwyczajów, a każdej nocy nasłuchiwaliśmy odgłosów dzikiej przyrody.
Którejś nocy jednak niepokój nawiedził naszą jaskinię. Młodzi myśliwi przygotowujący się do samodzielnych polowań spędzali noc w niewielkiej jaskini nieopodal jaskini głównej. Przybiegli rozemocjonowani relacjonując, że dziwne i dzikie odgłosy nie pozwalały im zasnąć, a co gorsza podejrzewali, że członkowie okolicznych plemion próbowali porwać jedną ze strażniczek , dzięki jednak bohaterskiej postawie jednego z wodzów udaremniono porwanie i noc minęła spokojnie, dzięki czujności reszty strażników naszej jaskini.
Kolejne dni mijały wesoło i radośnie w otoczeniu cudownej natury. Często chadzaliśmy na pobliską plażę w poszukiwaniu skamielin, szkieletów dinozaurów i zębów, które później sami tworzyliśmy używając do tego solnej masy i innych ciekawych tworzyw i znalezisk. Rysowaliśmy tez krajobrazy na znalezionych na plaży kamieniach. Któregoś ranka wodzowie zwołali plemię na zawody. Rywalizowaliśmy miedzy sobą w różnych konkurencjach, ale gwoździem programu były wyścigi zbudowanych przez nas jaskiniowych samochodów oraz pozostawianie błotnych śladów dla przyszłych cywilizacji, które skończyło się wielką błotną bitwą.
Niestety wszystko, co dobre szybko się kończy, nadszedł wiec i czas naszego powrotu do rzeczywistości. Na pożegnanie zostawiliśmy ślady naszych dłoni na głazach naszej ulubionej plaży, pozbieraliśmy nasze plecaki, które teraz były jeszcze bardziej pękate niż wtedy, kiedy tu przyjeżdżaliśmy i wróciliśmy do naszych domów z głowami jeszcze pełniejszymi marzeń i wspomnień o wspaniałej przygodzie, która na długo pozostanie w naszej pamięci.
Juz nie możemy sie doczekać naszej wrześniowej zbiórki i naśtepnych wspólnych wyjazdów.
Druhna Kasia Dębska- Wieczorek
Wódz Zuchowy