Woolley Edge, Yorkshire, Anglia, 3 lipca 2017
‘Niech zawsze z Hufca Wilno harcerski płynie śpiew, i hen do Polski niesie naszego Hufca zew’
Dnia 3go lipca zebrało się młodzież i instruktorzy związani z Hufcem Wilno na stanicy skautowej w południowym Yorkshire, Woolley Edge. Już tam odbywał się biwak harcerzy; którzy się przygotowywali na zlot w Kanadzie, a reszta przyjechaa na specjalny Dzień Hufca zwołany aby uczcić koniec naszego roku 60-cio lecia Hufca.
Na biwaku byli chłopcy z każdej drużyny w Hufca, 9DH Leeds, 10DH Bradford, 11DH Huddersfield, 26DH Sheffield i Barnsley, i też z nowo stworzonej 27DH Blackburn. To akurat był pierwszym biwakiem wspólnie z chłopakami z Blackburn i też mieliśmy 3 nowo mianowanych drużynowych, Arek Cyrek (11DH), Bartek Kubowicz (26DH) , i Jakub Piwko (27DH).
Do nich się dołączylo też parę wędrownikow (13DW) którzy poszli na wędrówkę przez 2 dni i noce aby więcej na zlot się przygotowywać, Sebastian Zawadzki i Tadek Peplinski.
Zuchy też przyjechali z różnych ośrodków a najwięcej z Blackburn pod dowództwem Zbigniewa Mogielnickiego a też sporo z lokalnych miast Sheffield i Barnsley razem z druhną Tamara Fieldsend. Niektóre zuchy nawet swoich rodziców przywieźli!
Dołączyła się też grupa harcerek że siostrzennego Hufca Kaszuby i w tym też z Blackburn, miło było widać.
Gościliśmy również kilku byłych hufcowych i instruktorów, dh Hm Wacek Mankowski, dh Hm Andrzej Borowa (były Naczelnik i były wice Przewodniczący ZHP), dh Hm Marek Szablewski (obecny Naczelnik) i dh Hm Jerzy Kucewicz jeden z oryginalnych członków i założycieli Hufca.
Rozpoczęło się z raportem gdzie fajno było widać cały szereg drużynowych i wodzów składając raport, bo to przez lata rzadko się zdarzało. Potem była Msza święta celebrowana przez księdza hm Jana Wojczynskiego.
Po Mszy był czas na obiad i albo były parówki dla harcerzy, lub inni przywieźli swoje ‘pikniki’ które jedliśmy na pieczącym słońcu patrząc na piekny widok.
Po obiedzie czas na zajęcia. Harcerze grali w dwa ognie gdzie odbywał się konkurs pomiędzy drużynami (to chyba dlaczego tyle drużynowych było! ). Wiele krzyku i hałasu i może nawet parę łez (ale chyba bez krwi). W końcu wygrali 26DH a był czas żeby chłopcy też grali przeciw komendzie i wędrownikow wraz z kilkoma z druhen.
Zuchy też się bawiły a dla nich bardziej ciekawsze ćwiczenia. Część ich zajęć był ‘scavenger hunt’ gdzie musieli różne rzeczy albo znaleźć lub się dowiedzieć. Widać po terenie kilku harcerzy lub rodziców z tylko jedną skarpetką bo własnie to było na liście i kto potrafi zuchom odmówić – nie ja!
Rodzice i instruktorzy szukali cień bo tak ładnie świeciło. Jeden młody instruktor (to ty druh Zygmunt) nawet znalazł czas przerabiać swoją próbę na stopień następny bo miał tyle doświadczenia w około, ale wszyscy patrzyli na bawiących z uśmiechem bo widać było że dobrze się bawili.
Czas na ognisko przyszło i śpiew Polski brzmiał po dolinie silnie i wesoło. Były tańce i śpiew dla zuchow poplątane że harcerskimi piosenkami.
Druh Marek Szablewski przemówił krótko i przekazał różne życzenia od Komendanta Choragwi itd. A najciekawiej była pogadanka druha Jurka bo mówił nam o początkach hufca, kto nas prowadził i co akurat istniało na każdej placówce i na każdym terenie. Akurat pierwszy obóz hufca i pierwsze ognisko wspólne było rozpalone dokładnie 60 lat przed naszym spotkaniu w Lipcu 1957, pomimo to że hufiec powstał w 1956r.
Ja kilka słów powiedziałem patrząc naprzód na następne lata żebyśmy doszli do 70 lat i dalej i ukończylismy tradycyjnie z kręgiem.
Po zniesieniu flagi na biwaku chłopcom wolno pojechać do domu wraz z kopią naszej specjalnie wydanej jednodniowki. Wszyscy wyjeżdżali zadowoleni i z uśmiechem bo wiedzieli że za kilka tygodni spotykają się znowu na zlocie lub na kolonii.
Ostatni taki odrywczy ‘Dzień Hufca’ odbył się więcej niż 10 lat przed tym ale widać ten sukces to napewno nie będzie 10 lat do następnego.
Marek Peplinski phm
Hufcowy Hufca Wilno