Kaszuby, Kanada, 19-22 maja 2017
W piątek 19go maja harcerze ze Szczepu Wodnego Baltyk jadący na zlot pojechali na biwak na Kaszubach, który miał im pomoc się przygotować na nadchodzącą wyprawę. Biwak trwał cztery dni i trzy noce, aż do 22go maja, i miał 25 uczestników i 5 członków kadry. Tylko dwóch harcerzy z naszej całej drużyny zlotowej nie mogło się z nami wybrać.
Po przyjeździe na teren w piątek wieczór, harcerze byli podzieleni na swoje zastępy zlotowe i rozpakowali swoje namioty biwakowe. Gdy wszyscy już byli przygotowani do spania komenda zwołała zbiórkę i zaprowadziła ich do portu gdzie odbył się obrzęd na otwarcie naszego tematu biwaku. Druh oboźny – bóg Thor – przy ogniu przedstawił nasz temat Wikingów, i że nazwa naszej drużyny zlotowej ma być „Vores Verden”; czyli „Nasz Świat” po Duńsku. Każdy zastęp otrzymał boga-patrona, który miał czuwać nad rozwojem i pracą zastępu, i otrzymał swoją nazwę zastępu z legendarnego statku Wikingów: Visund, Trana, Ormen, i Barden.
Po apelu i śniadaniu następnego dnia, zastępy miały czas popracować z komendą – a zaś bogami – w ich dwóch specjalizacjach. Podczas zajęć mieli szanse zauważyć, nad czym musieli popracować przed zlotem i w czym potrzebowali więcej pomocy. Pomiędzy ćwiczeniami był czas, aby przećwiczyć musztrę i śpiew, i aby zabawić się w rozgrywki. Tuż przed obiadem Druh Robert Wołoch nas zaskoczył w pełnym mundurze na niespodziewany alarm mundurowy i konkurs musztry. Miało to przygotować naszych harcerzy na podobne konkursy podczas zlotu. Po obiedzie, komenda i zastępy się podzieliły na pół i ćwiczyli prace nad gotowaniem, budową ogniska, i pryczami. Pionierka miała być ważnym elementem zlotu i chcieliśmy się upewnić, że każdy harcerz jest wstanie zbudować swój własny prycz. Pod koniec dnia i po kolacji usiedliśmy razem w braterskim gronie i mieliśmy wewnętrzne ognisko razem z naszym obozem.
Następnego dnia rano przemaszerowaliśmy do kościoła na msze świętą. Zaczęło lekko padać pod koniec mszy i byliśmy zmuszeni schować swoje sztandary i werble, ale harcerze wytrwali i po mszy dotarliśmy z powrotem do terenu bez problemu. Po obiedzie wyruszyliśmy na Wadowice na wspólne konkursy z drużyną zlotową „Heimurinn Okkar” i z fragmentami drużyny zlotowej „To Tatou Ao” i „Iitl Iijang”. Ciągle padał deszcz, ale udało naszym harcerzom się zapoznać i dobrze bawić z innymi harcerzami. Dobre wyniki na konkursach wiedzy, terenoznawstwa, i gotowania pokazały nam, że jesteśmy gotowi na zlot i aby zdobyć proporzec zlotowy. Po obrzędzie na zakończenie wróciliśmy na teren, aby się zagrzać, a po obiedzie ponownie wyruszyliśmy: tym razem do Stanicy Bucze, na wspólny kominek z harcerkami. Duch podczas kominka był niesamowity i pełen energii, i wskazywał na to, że każdy już nie mógł się doczekać do zlotu. Wieczorem wróciliśmy na teren a harcerze z drużyny 16ej wzięli udział w obrzędzie, w którym otrzymali swoje naramienniki – pełne odznaki drużyny. Reszta harcerzy i komendy przygotowali się do spania i na nasz ostatni dzień na Kaszubach.
W poniedziałek rano zjedliśmy śniadanie i zaczęliśmy sprzątać teren i przygotowywać się do wyjazdu. Z powodu deszczu nie mogliśmy spakować namiotów, więc zostawiliśmy je wiszące w jadalni, aby były złożone w słońcu podczas nadchodzącej akcji letniej. Zakończyliśmy nasz biwak z grą terenową i obrzędem.
Ogólnie, biwak był bardzo udany. Choć ćwiczący element biwaku nie był najbardziej zaciągający, deszcz jak i duch komendy i harcerzy stworzył niesamowitą tożsamość w naszej drużynie zlotowej. Wszyscy się dobrze bawili a wszystkie nasze cele zostały wykonane. Zostało tylko, aby patrzeć naprzód, do zlotu, gdzie mieliśmy się przekonać czy byliśmy wystarczająco przygotowani.
Czuwaj,
Michał Żabiński, pwd.
Komendant Biwaku „Vores Verden”