Wilno, 4 marca 2012
Cserkiesz – wywiadowca, idący pierwszy. Harcerz – po węgiersku.
W zeszłą niedzielę na mszy o 9.30 w kościele św. Jana Bosko wielkie zdziwienie wywołało drugie czytanie w całkowicie niezrozumiałym języku – po węgiersku. Mszą świętą zakończyła się polsko-węgierska skautowa konferencja w Wilnie – czwarte spotkanie harcerzy i cserkiesz (czyt. czerkies).
Harcerze – Polacy z Litwy, Białorusi, Ukrainy, Polski i po raz pierwszy z Zaolzia w Czechach spotkało się z Cserkiesz’ami – Węgrami ze Słowacji, Ukrainy, Rumunii, Serbii, Austrii i Węgier. Polak i Węgier – to dwa bratanki. Mamy naprawdę dużo wspólnego w historii i obecnym położeniu. Bardzo dużo Węgrów mieszka zwarcie poza granicami Węgier – tak jak my na Litwie. Mamy więc z nimi wiele wspólnych problemów do rozwiązania. Z wielką uwagą słuchaliśmy jak w różnych krajach Polacy i Węgrzy pracują codziennie nad zachowaniem tożsamości, kultury narodowej, języka.
Po pierwszym naszym spotkaniu cztery lata temu w Słowacji zachwyciliśmy się tym jak węgierscy skauci potrafili dogadać się wzajemnie i połączyli się w Forum – zrzeszenie równoprawnych “czerkieskich” związków ze wszystkich krajów gdzie tylko są drużyny węgierskich skautów. To pozwoliło nam też zamarzyć o współpracy wszystkich harcerzy. I teraz my mogliśmy pochwalić się pracą na nowych polach – w 2011r. 40 harcerek i harcerzy z Wilna i okolic po raz pierwszy od 1937 roku uczestniczyło w światowym Jamboree w Szwecji. Z ponad 40 000 skautów z całego świata byliśmy częścią polskiego 500-osobowego kontyngentu. Że nie jest to takie proste mówi nam fakt że litewskich skautów na tym samym zlocie było tylko 8 osób. Druhny i druhowie musieli ciężko pracować i długo się szykować by móc poczuć to co ich dziadkowie z przedwojennej Czarnej Trzynastki czy Błękitnej Jedynki. Przez 3 lata sami zarabiali na swój wyjazd i to im się w 100% udało! I tak jak w 1913 roku wilnianie byli na światowym Jamboree pod jednym sztandarem z druhami z Krakowa, Poznania czy Gdańska.
Ale to nie wszystko! Biorąc przykład z Węgrów nawiązaliśmy bliższe robocze i serdeczne stosunki z harcerzami ze Lwowa, Warszawy i Londynu. Odbyły się wspólne szkolenia na różnych poziomach, odbyła się “szkoła wodzów” a także wędrowniczy rajd w Walii z udziałem 3 naszych harcerzy organizowany tradycyjnie przez harcerzy z Londynu.
Czy może być coś wspanialszego niż spotkać takie same “białe wrony” co nadają na tych samych falach i mają takie same ideały jak ty?! Instruktorzy obydwu narodów chętnie dzielili się pomysłami i metodami swojej pracy skautowej, szukali jak można zastosować u siebie w środowisku doświadczeń zza Karpat. Przekonaliśmy się, że tak jak my są dumni z zasług Stefana Batorego dla Wilna i całej Litwy. Podziwiali starówkę, Uniwersytet a i jarmark Kaziukowy.
Po raz pierwszy na polsko-węgierskiej konferencji gościliśmy przewodniczącego Zarządu WOSM (World Organisation of the Scout Movement – światowa organizacja ruchu skautowego) w Europie – Craig’a Turpie. Naprawdę czuliśmy się częścią światowej rodziny skautowej.
A co najbardziej podobało się gościowi ze Szkocji i braciom Węgrom? Odpowiedź była jednoznaczna – kominek z udziałem naszych harcerek i harcerzy z Pasieki i Czarnej Trzynastki! Odrazu spięta atmosfera już po chwili stała się po harcersku swojska. Kilka piosenek, pierwsze pląsy i już nikt nie zwracał uwagi, czy ta piosenka jest po polsku, tamta po węgiersku czy angielsku. Wszyscy rozumieli się i bawili wspaniale.
Bardzo jesteśmy wdzięczni za pomoc w organizowaniu konferencji pracownikom Domu Kultury Polskiej, proboszczowi kościoła św. Jana Bosko w Wilnie, Wspólnocie Sużańskiej, ZG ZPL a przede wszystkim Jego Ekselencji ambasadorom Polski i Węgier w Wilnie, którzy nas zaprosili do pałacu Paca, znaleźli czas z nami porozmawiać, podyskutować i podjęli nas obiadem.
W mig minęły 3 dni. I teraz możemy tylko powiedzieć – do zobaczenia za rok na Zakarpaciu! Lub Podkarpaciu – zależy z której strony patrzeć…
eMKa
Zdjęcia:
No to dobra sprawa. Pozdrowienia dla uczestników konferencji z Wołynia co na Ukrainie!!!